Wysoki rachunek rozdzieli rodzinę

Wysoki rachunek rozdzieli rodzinę

Poświęcili życie choremu dziecku, teraz sami potrzebują pomocy. Państwo Kotowscy z miejscowości Jedzbark na Warmii, boją się, że stracą możliwość opieki nad ich najmłodszą, ciężko chorą córką. Dominika musi być karmiona pozajelitowo przy pomocy specjalnej pompy. Urządzenie działa na prąd, a ten w każdej chwili może zostać rodzinie odcięty. Państwo Kotowscy muszą zapłacić 6 tysięcy złotych rachunku za energię. To dla nich za dużo.

- Są momenty, że chodzę i żebrzę na chleb i leki dla dzieci, ale zachodząc w ciąże wiedziałam, co robię, więc ponoszę tego teraz konsekwencje - mówi Marlena Kotowska, matka ciężko chorej Dominiki.

- Jeżeli ktoś nie ureguluje zaległości, to wyznaczamy termin spłaty. Jeżeli państwo nie występują o rozłożenie tej kwoty na raty, to wtedy windykujemy. Jeżeli do odpowiedniego terminu nie zostaną wpłacone pieniążki, to dajemy zlecenie na odcięcie dopływu energii elektrycznej - informuje Aleksander Horak z firmy ENERGA S.A. w Olsztynie. 

Dominika, młodsza córka państwa Kotowskich ma rok i osiem miesięcy. Większość swojego życia spędziła w szpitalach. Przez ten czas przeszła czternaście poważnych operacji. Mimo poprawy stanu zdrowia, nadal co dwa dni musi być na noc podłączana do specjalnej pompy, dzięki której może żyć.

Aby Dominika mogła wrócić do domu, rodzice musieli zagwarantować jej sterylne warunki, osobną sypialnię i specjalny pokój, gdzie mogą składować leki i przygotowywać dziewczynce worki żywieniowe. Ich poprzednie mieszkanie nie gwarantowało takich warunków, dlatego o pomoc poprosili władze Barczewa. Jesienią gmina przyznała im wyremontowane mieszkanie komunalne w miejscowości Jedzbark. Jednak problemem okazało się elektryczne ogrzewanie lokalu, którego koszty przewyższają możliwości finansowe rodziny.

- Cieszymy się, że mamy to mieszkanie, jest naprawdę piękne, ale z tym czynszem i opłatami za ogrzewanie elektrycznym jest tragedia - mówi Marcin Kotowski, ojciec Dominiki.

Państwo Kotowscy po ostatniej zimie otrzymali wyrównanie rachunku za prąd, muszą dopłacić 6 tysięcy złotych. Nie stać ich na to, bo pracę ma tylko mąż pani Marleny. Jeśli zaś nie zapłacą, to ich najmłodsza córeczka znów będzie musiała wrócić do szpitala.

- Sytuacja w tej rodzinie jest trudna. Mąż pani Kotowskiej pracuje na dwa etaty poza miejscowością, w której mieszka. Środków finansowych jest bardzo mało. Wiem, że pani Kotowska często wracała z Warszawy nie mając pieniędzy na bilet, na kupienie sobie kanapki czy napoju - mówi Tadeusz Plago, lekarz rodzinny państwa Kotowskich.

Państwo Kotowscy ponownie zwrócili się o pomoc do gminy. Burmistrzowi i pracownikom MOPS-u udało się zdobyć kilkaset złotych w formie zasiłku specjalnego, ale na tym pomoc się kończy, bo na przeszkodzie stoją bezduszne przepisy, według których dochód w rodzinie Kotowskich jest? za wysoki.

Państwo Kotowscy maja do poniedziałku czas na uregulowanie zaległości wobec zakładu energetycznego. Zebrali już część potrzebnej kwoty, ale nadal brakuje im kilku tysięcy złotych.*


* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski PR Olsztyn

ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)

(Telewizja Polsat)