Wyzywał policjantów, teraz zasłania się immunitetem

Wyzywał policjantów, teraz zasłania się immunitetem

Sędzia jednego z warszawskich sądów karnych poszedł na mecz, gdzie wyzywał i groził policjantom! Jakub I., zamiast kibicować reprezentacji Polski, zajął się obrażaniem pracowników ochrony, a później policji. Mężczyzna czuł się bezkarny, bo chronił go immunitet. Zarzuty sędziemu chciała postawić prokuratura, ale na uchylenie immunitetu nie zgodził sąd dyscyplinarny. Powód? Niska szkodliwość społeczna czynu...

Piąty września ubiegłego roku, chorzowski Stadion Śląski. Na meczu Polska-Irlandia Północna pojawia się ponad 45 tysięcy widzów. Nie brakuje tych, którzy stwarzają problemy. Tuż przed meczem ochrona stadionu wzywa policję. Funkcjonariusze przyjeżdżają, bo ochrona nie może poradzić sobie z niepokornym kibicem.

-Zachowywał się w sposób bardzo agresywny, używał słów powszechnie uważanych za obraźliwe, nie reagował na prośby i polecenia policjantów, by okazał dokumenty tożsamości. Cały czas podkreślał, że policjanci stąpają po bardzo kruchym lodzie - opowiada Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Agresywny kibic w końcu przedstawił się policjantom. Okazało się, że Jakub I. to... sędzia jednego z warszawskich sądów karnych! Od tej pory jedyne, co mogli zrobić policjanci, to bezradnie rozłożyć ręce.

- Policjanci chcieli sprawdzić stan jego trzeźwości, ale okazało się to niemożliwe, gdyż Jakub I. wyjął legitymację sędziowską - opowiada Marcin Pietraszewski, dziennikarz Gazety Wyborczej w Katowicach.

Sprawą zajęła się chorzowska prokuratura. Chciała przedstawić sędziemu zarzuty znieważenia pracowników ochrony i funkcjonariuszy publicznych na służbie. Chciała, ale nie mogła.

- Do pociągnięcia tejże osoby do odpowiedzialności karnej wymagana jest zgoda sądu dyscyplinarnego - informuje Andrzej Sikora z prokuratury rejonowej w Chorzowie.

Kilka dni temu chorzowscy śledczy dostali szokującą odpowiedź. Sąd dyscyplinarny uznał w prawdzie, że zachowanie sędziego było wysoce niestosowne, ale immunitetu Jakubowi I. nie uchylił. Stwierdził że wyzywanie policjantów na służbie i bycie wobec nich agresywnym ma... niską szkodliwość społeczną.

- Sąd wziął pod uwagę fakt, że sędzia został napiętnowany medialnie w związku z zaistniałą sytuacją, więc już jakąś karę społeczną poniósł - wyjaśnia Barbara Trębska z Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Próbowaliśmy się skontaktować z sędzią Jakubem I. Niestety, jego przełożeni nabrali wody w usta, a sam sędzia zapadł się pod ziemię. Nie było go dla nas nigdzie.

Teoretycznie sędzia Jakub I. oprócz odpowiedzialności karnej może ponieść także odpowiedzialność dyscyplinarną, służbową. Jak ustaliliśmy, do tej pory nie poniósł żadnej. Wciąż sądzi w XIV Wydziale Karnym dla Warszawy-Mokotowa.

- Inni szalikowcy, którzy tego dnia byli zatrzymani na Stadionie Śląskim zostali ukarani za podobne zachowania i to w ciągu 48 godzin. Sędzia Jakub I. nie miał zaszczytu stanięcia przed sądem - mówi Marcin Pietraszewski z Gazety Wyborczej w Katowicach.

-Ten sędzia powinien dostać medal od ministra sprawiedliwości, medal od ministra sportu, a prezes PZPN powinien mu wręczyć karnet na wszystkie mecze reprezentacji. Ja może jeszcze wystąpię z wnioskiem, żeby tego pana sędziego dokooptować do elitarnego grona klubu wybitnego reprezentanta - ironizuje Jan Tomaszewski, były piłkarz.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)