Życie warte 5 tysięcy
Prowadził pod wpływem narkotyków i zabił. Marcin G. na prostym odcinku drogi potrącił 13- letniego Jacka. Chłopak zmarł w szpitalu. Sprawca wypadku natychmiast został zatrzymany. Przyznał się do zażywania narkotyków i po kilku godzinach odzyskał wolność. Wcześniej wpłacił 5 tys. zł kaucji. Rodzina nie rozumie, dlaczego tak nisko wyceniono życie Jacka.
- Życie mojego syna jest warte pięć tysięcy złotych. Tyle trzeba, żeby sprawca wypadku mógł wyjść za kaucją i być na wolności - mówi Alicja Paterewicz, matka Jacka.
13-letni Jacek z rodzicami i rodzeństwem mieszkał w małej miejscowości Strzygi koło Brodnicy. 20 kwietnia razem ze starszą siostrą odwiedził koleżankę w sąsiedniej miejscowości. Gdy wracali do domu, na prostym odcinku drogi, wjechał w nich rozpędzony samochód.
- Szliśmy grupą, poboczem po prawej stronie. Za nami jechał samochód, pędził tak szybko, że nie zdążyliśmy go zauważyć. Po prostu uderzył w nas - wspomina Kinga Paterewicz, siostra Jacka.
- Marcin G. jest podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem środka odurzającego - informuje Alina Szram z Prokuratury Rejonowej w Brodnicy.
Gdy kierowcę przesłuchiwał prokurator, trzynastolatek w szpitalu w Brodnicy walczył o życie. Niestety, obrażenia były zbyt ciężkie, mimo intensywnej reanimacji chłopca nie udało się uratować. Umarł w obecności najbliższych.
- Sprawca przyznał się do zarzuconego mu czynu, złożył szczere wyjaśnienia, wskazał jak doszło do zdarzenia oraz sprecyzował w jakich okolicznościach używał środka odurzającego - mówi Alina Szram z Prokuratury Rejonowej w Brodnicy.
24-letni kierowca składając zeznania przyznał się, że wcześniej palił marihuanę - zdaniem rodziny 13-letniego Jacka miało to wpływ nie tylko na sposób prowadzenia samochodu, ale i na zachowanie kierowcy na miejscu wypadku.
- Uderzył w Jacka i nawet nie próbował się zatrzymać, tylko jechał. Dzieci go zatrzymały. Musiały przyłożyć mu do ucha telefon, żeby wezwał karetkę - opowiada Alicja Paterewicz, matka Jacka.
Jednak ból najbliższych tragicznie zmarłego chłopca powiększył się jeszcze bardziej. Rodzina dowiedziała się, że kierowca, który zabił Jacka, po kilkunastu godzinach od zatrzymania wrócił do domu. Brodnicka prokuratura uznała, że nie ma potrzeby zatrzymywać drogowego pirata w areszcie.
- Uznaliśmy, że są inne środki zapobiegawcze. Śledztwo zakończy się bez przeszkód i sprawca zostanie pociągnięty do odpowiedzialności przez sąd - zapewnia Alina Szram z Prokuratury Rejonowej w Brodnicy.
Rodzinie zmarłego chłopca pozostał tylko ból po stracie Jacka i oczekiwanie na sprawę w sądzie. Na sprawę czeka także Marcin G. - sprawca wypadku.
- Wszystko się wyjaśni, jak będzie sprawa sądowa. Nie chcę się wypowiadać, bo gazety piszą różne bzdury. Wszystko okaże się na sprawie - mówi Marcin G. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski
ltekielski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)