Rów pełen chemikaliów
Cuchnący rów zatruwa życie mieszkańcom Ościęcina w Zachodniopomorskiem. Kiedyś pływały w nim ryby. Dziś smród nie pozwala się do niego zbliżyć. Mieszkańcy twierdzą, że wszystkiemu winne są zakłady mięsne Izabeli i Zbigniewa G., które spuszczają do rowu wodę z przyzakładowej oczyszczalni ścieków. Próbki wody oddaliśmy do laboratorium. Wyniki były zatrważające.
Od ponad 15 lat właścicielami zakładów mięsnych w Ościęcinie są Izabela i Zbigniew G. Mieszkańcy miejscowości mówią, że od zawsze z rowu, do którego spuszczana jest woda z przyzakładowej oczyszczalni ścieków, wydobywa się fetor.
- W okresie letnim nie da się okien otworzyć, nie da się wyjść z domu. W Ościęcinie jest coraz więcej szczurów - mówi Krystyna Rutkowska, mieszkanka Ościęcina.
- Jeden z rozmówców powiedział, że pies wpadł do tego rowu sierść z niego zeszła - mówi Jan Major, radny miasta i gminy Gryfice.
Próbujemy sprawdzić jak duża jest oczyszczalnia ścieków przy zakładach mięsnych w Ościęcinie. Niestety, na jej teren nie zostaliśmy wpuszczeni.
Gdy na początku kwietnia po raz pierwszy wybraliśmy się do Ościęcina, pierwszą osobą, którą spotkaliśmy przy wjeździe do wsi był pracownik zakładów mięsnych, który oczyszczał śluzę w rowie odprowadzającym "oczyszczone" ścieki. Wzięliśmy próbkę wody z kanałku i oddaliśmy do przebadania w laboratorium.
- Patrząc na wyniki tych badań byłam zszokowana. Wszystkie wskaźniki zostały przekroczone w znaczny sposób - mówi Krystyna Kaczorek, kierownik laboratorium przy Otwockim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.
Ponieważ nasze próbki czekały na przebadanie w laboratorium kilka dni, dla większej pewności poprosiliśmy dziennikarza regionalnej "Panoramy Gryfickiej" aby ponownie pobrał wodę z rowu przy oczyszczalni ścieków zakładów mięsnych w Ościęcinie. I znowu wskaźniki zostały znaczne przekroczone.
- Drugie badanie przeprowadziliśmy około dwóch tygodni temu. Wykazało ono 30-krotne przekroczenie norm. Wszystko wskazuje na to, że zakład zanieczyszcza środowisko - mówi Wiesław Wojciech Schmidt, dziennikarz "Panoramy Gryfickiej".
- My spuszczamy z zakładu do tego rowu teoretycznie oczyszczoną wodę. Przecież też są gospodarstwa, które nie mają czy szamb, czy coś. Też trzeba to sprawdzić - twierdzi Izabela G., właścicielka zakładów mięsnych.
Cuchnący rów przy zakładzie to nie wszystko. Trzy lata temu na dalszym jego odcinku, w lesie, powstała tama z gałęzi. Urzędnicy szybko stwierdzili, że winne są bobry. Mieszkańcy wsi wiedzą swoje: tamę zbudował człowiek. Jedno jest pewne: zatopiono i zniszczono kilka hektarów lasu.
- Zrobili to, żeby zatrzymać te brudy, bo płynęły w kierunku wioski. Tam dalej nad tym rowem są pastwiska. Pasą się konie, krowy. Wodę do podlewania się z rowu bierze - twierdzi jeden z mieszkańców Ościęcina.
W Zachodniopomorskim Inspektoracie Ochrony Środowiska dowiedzieliśmy się, że zakład mięsny w Ościęcinie był kontrolowany praktycznie co roku. Specjalistyczne laboratorium, co kwartał bada wodę z oczyszczalni. Większych nieprawidłowości nie stwierdzono. Kontrole nie są jednak zaskoczeniem. Zgodnie z obowiązującymi przepisami - każdą trzeba zapowiedzieć.*
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)