Sam się pobił?
Cierpi, bo stanął w obronie kobiety. 30-letni Przemysław został brutalnie pobity na dożynkach w Dalnie niedaleko Stargardu Szczecińskiego. Napastnicy skatowali go, bo pomógł kobiecie obrażanej przez pijanego mężczyznę. Przemysław w stanie krytycznym trafił do szpitala. Dziś jest kaleką. Mimo licznych świadków pobicia, winnych nie ukarano.
Pięć lat pani Bożena walczy o prawdę i sprawiedliwość, pięć lat domaga się ukarania winnych kalectwa swojego 30-letniego dziś syna Przemysława.
Tragiczną historię Przemysława Kmetyka pokazywaliśmy w 2006 roku.
We wrześniu 2005 roku Przemek bawił się na dożynkach w Dalnie niedaleko Stargardu Szczecińskiego. Stanął w obronie kobiety i został pobity.
- Podszedł mężczyzna, który chciał piwo "na krechę", był wypity. Kiedy powiedziałam, że nie dostanie, zaczął mi ubliżać. Przemek siedział obok z kolegą, zwrócił mu uwagę - opowiada Irena Kwaśniak, w której obronie stanął Przemek.
Rozpoczął się proces trzech mężczyzn oskarżonych o pobicie Przemysława i jego kolegi. W 2007 roku sąd w Łobzie uznał ich za winnych.
- Skazano ich na 2,5 roku pozbawienia wolności, mieli zapłacić po 7 tys. zł nawiązki. Odwołali się do sądu okręgowego - opowiada Bożena Kmetyk, matka Przemysława.
Sprawa z powrotem trafiła do Sądu Rejonowego w Łobzie. I trwała kolejne trzy lata.
- Pani sędzina była chora, później zaszła w ciążę, potem w kolejną. W ogóle nie było spraw, więc napisałam skargę za przewlekłość postępowania. Dostaliśmy 8 tys. zł rekompensaty - mówi pani Bożena.
Do sprawy przydzielono nowego sędziego ze Stargardu Szczecińskiego. Ten sprawę zakończył w 4 miesiące. Wszystkich trzech oskarżonych o pobicie Przemka uniewinnił. Dwóch skazał tylko za pobicie kolegi Przemysława.
- Ci oprawcy nie zostali skazani za pobicie mojego syna, tylko za atak na jego kolegę, on miał tylko obdarcia naskórka - opowiada pani Bożena.
- W toku tego postępowania świadkowie zmienili zeznania, które stanowiły podstawę oskarżenia, również zmieniła się opinia biegłych w przedmiocie mechanizmu powstania obrażeń - uzasadnia wyrok Małgorzata Post-Dzięcioł z Prokuratury Rejonowej w Łobzie.
Pani Bożena zapowiada odwołanie się od wyroku. Nie wierzy, że Przemek jest w takim stanie bo... niefortunnie się przewrócił.
- Mi nie zależy, żeby oni trafili do więzienia na nie wiadomo ile. Lepiej, żeby pracowali z ludźmi niepełnosprawnymi, takimi jak mój syn. Ja nawet w domu chętnie przyjmę jednego, drugiego. Niech pójdą na spacer, na rehabilitację go zawiozą - mówi pani Bożena.*
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)