Samobójcza próba w szkole

Samobójcza próba w szkole

Wyskoczyła przez okno z powodu nauczycielki? 17-letnia Ania jest chora na schizofrenię, dlatego uczęszcza do jednej z warszawskich szkół integracyjnych. W lutym dziewczyna próbowała odebrać sobie życie skacząc z okna. Cudem przeżyła upadek. Twierdzi, że zrobiła to przez nauczycielkę fizyki, która dręczyła ją psychicznie.

23 lutego 2009 roku: godzina 12:08. Liceum integracyjne na warszawskiej Woli. Z okna szkoły na drugim piętrze skacze uczennica, to 17-letnia Ania, chora na schizofrenię.

- Nie wiadomo było czy przeżyje. Miała połamane kończyny: górne, dolne, rzepki i staw biodrowy. Pękniętą wątrobę i jeszcze coś z żołądkiem. Więcej było rzeczy naruszonych, niż nienaruszonych - opowiada pani Dorota, matka Ani. 

Dla Ani rozpoczął się ciężki i bolesny okres powrotu do zdrowia. Sprawa trafiła do prokuratury i kuratorium oświaty.

- Pokrzywdzona do protokołu podała, że chciała się zemścić na nauczycielce od fizyki, ponieważ mówiła jej, że ma zwidy, a klasie mówiła, że są głupcami. Prokuratura umorzyła śledztwo uznając, że do próby samobójczej uczennicy nie przyczyniły się osoby trzecie. - informuje Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Wzięłam sobie to do serca, co ona mówiła do mnie - mówi Ania.

- Był tylko problem z panią od fizyki, a tak wszyscy inni pozytywnie byli do niej nastawieni - dodaje koleżanka z klasy Ani.

Rodzina Ani nadal ma żal do szkoły. Choć sprawa została prawomocnie umorzona, mama Ani zapowiada, że to nie koniec jej walki o wyjaśnienie sprawy. Nadal zadaje sobie pytania o przyczyny tego desperackiego kroku. Czy powodem była tylko choroba? Czy można było temu zapobiec?

- Osoby chore na schizofrenię nadają bardzo indywidualne znaczenie różnym rzeczom. Czasami nawet jedno zdanie czy zdarzenie urasta dla nich do dużej rangi. Ważne jest minimalizowanie stresu i utrzymywanie wymagań na poziomie, na jakim dana osoba jest w stanie to znieść bezpiecznie - radzi dr Sławomir Murawiec, psychiatra.

Okazuje się, że na terenie szkoły był monitoring. Dlaczego nikt nie zauważył Ani, która kilka minut szykowała się do skoku? Dlaczego nikt nie sprawdził, dokąd wyszła Ania w trakcie lekcji? Dlaczego szkoła nie zareagowała na problemy z fizyką, choć Ania zgłaszała je wychowawczyni?

- W przypadku Ani nie było wykonywanych większość czynności, które szkoła specjalna powinna realizować - uważa Agnieszka Kochańska, prawnik.*

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)