Zniknęli z pensjami Polaków
Z dnia na dzień stracili pracę. W grudniu pracownicy niemieckiej firmy ESGE, której filia znajduje się w miejscowości Jastęrzebie pod Brodnicą, przyszli do pracy i zastali zamknięte drzwi. Nie dostali też pensji za listopad. Ślad po ich pracodawcy zaginął. Jeśli nie pojawi się w Polsce, egzekucja komornicza będzie niemożliwa. Czy polskie prawo należycie chroni pracowników?
- Nikt mnie o tym nie poinformował. Jestem w czwartym miesiącu ciąży - rozpacza Justyna Kazimierczyk, która pracowała w firmie ESGE.
- Miesiąc temu dostaliśmy umowę na stałe. Po co ją podpisywali, skoro wiedzieli, że nie będzie zakładu? Kredyt zaciągnięty i nie ma z czego zapłacić. Tak kończy człowiek w Polsce - dodaje Ewa Stasińska, pracownica firmy ESGE.
- Bez względu na sytuację ekonomiczną, pracodawca ma obowiązek wypłacić każde wynagrodzenie za pracę. Żadna okoliczność go z tego obowiązku nie zwalnia - uspokaja Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy.
Nikt nie udzielił pracownikom oficjalnych informacji, jaka ma być ich przyszłość. Dotarliśmy do nagrania ze spotkania z księgową firmy, która sugerowała zatrudnionym, by sami się zwalniali.
- Pieniędzy na pewno nie będzie, konto jest zablokowane przez 7 czy 8 tysięcy niezapłaconego czynszu. Co będzie dalej, nie wiem. Nikt nam już nie płaci. ESGE Niemcy upadło. Jestem tu po to, by pomóc tym, którzy chcą rozwiązać umowę bez wypowiedzenia, tylko z winy zakładu pracy - powiedziała księgowa.
- Zazwyczaj pracodawca nie nakłania pracowników, by rozstali się z nim z jego winy. Tu sytuacja jest postawiona na głowie. Egzekucja tego wynagrodzenia przez komornika będzie możliwa tylko, jeśli ten podmiot będzie na terenie kraju. Jeśli go nie będzie, dochodzenie nie będzie możliwe - mówi Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy.
Próbowaliśmy skontaktować się z kimkolwiek z kadry kierowniczej filii - bez skutku. Nie odpowiada też na nasze wiadomości centrala firmy w Niemczech. Ustaliliśmy natomiast do kogo należy grunt, na którym mieści się firma.
- Mam bardzo skąpą wiedzę na temat tej firmy. Słyszałem tylko, że ma kłopoty. Natomiast szczegółów nie znam - powiedział właściciel gruntu.
Towarzyszymy pracownicom podczas wizyty w Państwowej Inspekcji Pracy. Kobiety liczą, że urzędnicy wyjaśnią ich sytuację i pomogą odzyskać pieniądze.
- Może się zdarzyć taka sytuacja, że w firmie nie będzie nikogo, kto może wydać świadectwa pracy. Wówczas pozostanie skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego. Wyrok sądu może zastąpić okres zatrudnienia - powiedziała Teresa Bolszakow z Państwowej Inspekcji Pracy w Toruniu.
- Nas ratuje tylko upadłość firmy, a jej nie ma kto zgłosić do sądu, bo nie ma właściciela - mówi Janusz Kaczyński, pracownik firmy ESGE.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło
mbeblo@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)