Żyją, by zabijać

Żyją, by zabijać

Seryjni zabójcy są jak nocni łowcy, tyle że polują na niewinnych ludzi. Czy to możliwe, by działali również w Polsce? Oficjalnie od lat nie prowadzi się w tej sprawie żadnego śledztwa. Istnieją jednak zbrodnie łudząco podobne do siebie, popełnione niemal w tym samym czasie i miejscu. Zbrodnie, w których mordercy do dziś pozostają na wolności.

Bardziej rozpaczałem nad zabójstwem psa siostry niż nad ludźmi, których pozbawiłem życia. W ogóle o nich nie myślałem i nie myślę do tej pory - mówi Sławomir Połeć, seryjny zabójca.

Uważają się za myśliwych - człowiek, to dla nich tylko zwierzyna. Im sprytniejsza, tym polowanie ciekawsze. Każdego dnia chcą czuć zapach lęku i krwi. Aby żyć, muszą zatem zabijać. 

- Delektują się samym mordem, rozkładają go w czasie, znęcają się nad ofiarą. Mogę powiedzieć o pewnym sprawcy, który wygrzebywał zwłoki z grobów i z nimi współżył - opowiada prof. Bohdan Wasilewski, psychiatra.

- Pewien człowiek zdjął skórę z własnego ojca, spreparował ją i zakładał na siebie, paradował w niej - opowiada płk Jan Sudia, dyrektor zakładu karnego w Tarnowie.

Seryjni zabójcy są jak kameleony. Potrafią wtopić się w tłum i czekać na moment, w którym najłatwiej zaatakować. Swoje zabójstwa traktują jak dzieła sztuki. Policja, to jedynie krytycy.

- Seryjnych zabójców możemy podzielić na zorganizowanych i zdezorganizowanych. Ci pierwsi popełniają morderstwa w sposób ekspresyjny, zostawiają dużo śladów. Ci zorganizowani, to taki filmowy Hannibal Lecter - mówi dr Jan Gołębiowski, profiler.

- Związałem go jego własnym ubraniem. Chciał wiedzieć, dlaczego mu to robię, więc wytłumaczyłem, że jest mi potrzebna jego krew. Nie bałem się duchów, czy tego typu rzeczy. To były po prostu zwłoki, nic nieznaczące zwłoki - opowiada o swoich zbrodniach Sławomir Połeć, seryjny zabójca.

Od lat dziewięćdziesiątych w Polsce nie prowadzi się żadnego dochodzenia w sprawie seryjnych zabójstw. Oficjalnie tacy mordercy u nas więc nie istnieją. Zdarzają się jednak sprawy, w których zachodzi podejrzenie serii. Większość z nich do dziś spędza policjantom sen z powiek.

15 lat temu, w centrum Zakopanego doszło do okrutnego mordu. Zabita została młoda kobieta - Danuta F. Była w 6 miesiącu ciąży.

- Na początku naszą uwagę zwróciła rana podudzia na jednej nodze ofiary. Był wyrwany kawałek ciała ludzkiego i dalej cięcie pociągnięte w dół. Biegli stwierdzili, że prawdopodobnie zostało użyte narzędzie podobne do haka - opowiada oficer operacyjny Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Następnego dnia po zabójstwie w Zakopanem miał miejsce kolejny atak. Później - dwa kolejne. Ofiarom udało się uciec. Nigdy jednak nie zgłosiły się na policję. 11 lat później, zgłosił się za to sam sprawca.

- Szedłem już dobrze pijany. Jakaś dziewczyna była i się mnie chyba wystraszyła, czy coś, krzyczała - opowiadał podczas wizji lokalnej Piotr S.

Mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa. Jednego, bo na więcej policja nie miała dowodów. Sąd uznał go jednak za chorego psychicznie. "Hakowy" trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie pozostaje do dziś.

14 czerwca 1994 r. zaginęła 17-letnia Justyna. Mieszkała w Leźnie - małej miejscowości położonej 30 kilometrów od Gdańska. Tego dnia miała pojechać autobusem do szkoły. Wcześniej na jej drodze stanął jednak morderca.

- Spóźniła się na ten autobus, złapała tzw. okazję i ruszyła w kierunku Gdańska. Nie zaszło tu żadne wydarzenie, które mogłoby utkwić komuś w pamięci, żadna szarpanina, przepychanki. Zatrzymała samochód, krótka rozmowa, drzwi się zamykają, dziewczyna odjeżdża - mówi oficer operacyjny policji.

Dwa miesiące później ciało Justyny zostało odnalezione w oddalonym o 35 kilometrów lesie. Było związane i wepchnięte w jutowy worek. Nie udało się ustalić, czy dziewczyna przed śmiercią została zgwałcona. Wiadomo jednak, że musiała cierpieć.

- Ofiara połknęła własny język i zadławiła się nim. Sprawca zaciągnął również na jej szyi sznur - informuje Janusz Skosolas z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

W maju 1995 roku znika kolejna dziewczyna - 16 letnia Ewa M. Wszystko odbywa się identycznie. W drodze do szkoły nastolatka łapie okazję. Później, zaczyna się dramat.

- Ciało Justyny zostało znalezione jakieś 30 km od miejsca zaginięcia. W samym centrum Sierakowic zaginęła druga z ofiar, czyli Ewa. To wszystko tworzy taki trójkąt. Mam nadzieję, że nasze czynności wyjaśnią skąd pochodzi sprawca. Okoliczności zaginięcia, wiek ofiar, a także działanie sprawcy łączą obie te sprawy - dodaje oficer operacyjny policji.

- Na tę chwilę nie mogę przekazać informacji, że były to seryjne zabójstwa - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Oprócz sposobu śmierci i ukrycia zwłok, sprawy Ewy i Justyny łączy coś jeszcze. W obu przypadkach morderca przez pewien czas przechowywał ich ciała. Potem dokładnie przemyślał każdy kolejny krok.

- Seryjny zabójca zawsze działa z premedytacją, ma przygotowany plan zbrodni, który stara się przygotować w najdrobniejszych szczegółach - mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog.

Wiosną 2004 roku dwoje bawiących się w parku bródnowskim w Warszawie dzieci odnajduje nagie zwłoki kobiety. Morderca zmasakrował jej narządy rodne ostrym narzędziem. W ciągu kolejnych miesięcy, w tym samym miejscu policja odnajduje jeszcze dwa ciała. Za każdym razem wszystko przebiega dokładnie tak samo.

- Przez długi czas panował nad ofiarą, mógł ją kontrolować, bić na różne wyrafinowane sposoby. Sprawca był zainteresowany totalną dominacją nad ofiarą - mówi oficer operacyjny policji.

- Moim zdaniem to jest ten sam człowiek, nie mam co do tego wątpliwości. Ala ja mogę sobie, jako dziennikarz na to pozwolić - dodaje Artur Górski z magazynu Focus Śledczy.

Większość spraw, w których istnieje prawdopodobieństwo seryjności próbują dziś rozwikłać policyjne Archiwa X. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek uda im się schwytać morderców. Pewne za to jest jedno: jeśli serii nie uda się przerwać, jej autor prędzej, czy później uderzy ponownie.

- Myślę, że w Polsce działa w tej chwili kilku lub nawet kilkunastu seryjnych morderców - mówi dr Jan Gołębiowski, profiler.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)