Do końca przy prezydencie

Do końca przy prezydencie

Katarzyna Doraczyńska i Paweł Wypych pochodzili z tego samego środowiska - z warszawskiej Pragi. Oboje byli również radnymi dzielnicy Praga Południe i oboje należeli do Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej. Razem też pracowali w Kancelarii Prezydenta. Oboje lecieli do Smoleńska. Tam razem zginęli.


Katarzyna Doraczyńska 1978-2010

 

- Katarzyna Doraczyńska była osobą drobnej postury, a bardzo sprawnie zarządzała czterdziestoosobową grupą swoich harcerek, to na chłopakach też robiło wrażenie - mówi podharcmistrz Andrzej Jaworski z Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy ZHR.

- Miała wewnętrzną potrzebę, żeby cały czas działać: czy w harcerstwie, czy jako radna, czy też poza tymi dwoma dziedzinami - mówi Arkadiusz Kuranowski, kolega Katarzyny Doraczyńskiej.

- Pamiętam Kasię w takich dwóch miejscach: Kasia przy komputerze, a drugie to jest jej wielka radość i uciecha, kiedy urodziła jej się córeczka, o której też potrafiła bardzo dużo opowiadać - mówi Konrad Ciesiołkiewicz z biura prasowego Prawa i Sprawiedliwości.

- Rozmawiałem z nią, żeby na chwilę pofolgowała z Kancelarią Prezydenta. Ostatnie słowa, jakie do mnie wypowiedziała brzmiały: "Jeszcze tylko ten Katyń" - mówi jej sąsiad, Adam Rosiński.

Paweł Wypych 1968-2010

- Z Pawłem Wypychem chodziliśmy razem do szkoły na Przyczółku Grochowskim. Ale tak sobie myślę, że Paweł, który tam z nami wyrósł, w tym zamkniętym osiedlu, które nazywano Pekinem, przedpieklem i tak naprawdę udało mu się dojść tak wysoko. Jest przykładem tego, że liczy się człowiek - mówi jego sąsiad, Adam Rosiński.

- Był takim przywódcą w sposób naturalny, który to przywództwo czerpie nie z funkcji, którą piastuje, nie z jakiejś władzy, tylko właśnie z osobowości. Był niesamowicie pomysłowy, wesoły i jakby potrafił tą swoją pomysłowością zarażać innych - mówi Marcin Jędrzejewski, kolega Pawła Wypycha.

- Zawsze można było na niego liczyć, o każdej porze dnia i nocy, pomimo tego, że był bardzo zajęty w Kancelarii Prezydenta. Można było spokojnie do niego zadzwonić i zawsze liczyć na to, że przyjdzie, że pomoże, a jak nie będzie mógł, to że zadzwoni. Już nie zadzwoni - mówi Nikola Niewęgłowska, przyjaciółka Pawła Wypycha. *

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)