Emerytki, długi i samobójstwo
Agentka ubezpieczeniowa ukradła milion złotych? Krystyna T. namawiała znajome emerytki do zaciągania kredytów w bankach. Pożyczone pieniądze miała inwestować i pomnażać. Niestety, majątek kobiet zniknął. Jedna z pokrzywdzonych załamała się i popełniła samobójstwo. Prokuratura sprawę jednak umorzyła.
Maria Majdańska ma 71 lat. W 2006 roku jej koleżanka - Krystyna T. - pracująca jako agentka w towarzystwie ubezpieczeniowym Aegon, namówiła ją na wzięcie pierwszej pożyczki. Potem były następne.
- Wzięłam siedem pożyczek, łącznie na 63 tysiące złotych. Mówiła, że wpłaci to na fundusze i będą rosły jednostki. Oddawałam jej te pieniądze, a ona miała spłacać te kredyty. Spłacała do czerwca 2009 roku - opowiada Maria Majdańska, oszukana przez Krystynę T.
- Po upływie 5 lat moja klientka miała dostawać periodyczne wypłaty takiej pseudoemerytury. Miało jej to zapewnić godną starość - Sebastian Winiecki, pełnomocnik z urzędu Marii Majdańskiej.
W 2009 roku Krystyna T. powiedziała pani Marii, że ją okradziono i nie będzie dalej spłacać kredytów. Okazało się, że nie tylko Maria Majdańska brała pożyczki dla agentki ubezpieczeniowej.
- Łączna suma, na którą zostały pokrzywdzone konsumentki, wynosi milion złotych - informuje Włodzimierz Hibner, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Nowym Tomyślu.
Kiedy cała sprawa wyszła na jaw, pokrzywdzone kobiety załamały się. Jedna z nich po próbie samobójczej trafiła do szpitala psychiatrycznego, drugiej nie udało się uratować.
- Mówiła, że nie ma innego wyjścia. Półtora miesiąca później odebrała sobie życie. Wzięła pastylki, popiła gorzałą i koniec - opowiada Maria Majdańska, oszukana przez Krystynę T.
Pokrzywdzone kobiety poszły na policję i do prokuratury. Niestety, do dzisiaj organom ścigania nie udało się ustalić, co stało się z pożyczonym milionem złotych.
- Podejrzana przedstawiła zupełnie inną wersję wydarzeń. Zaprzecza temu, co mówią pokrzywdzone. Jeżeli nie można przesądzić żadnej z wersji, zasadne jest postanowienie o umorzeniu postępowania - informuje Karol Talaga z Prokuratury Rejonowej w Nowym Tomyślu.
- Chyba przedwcześnie umorzono sprawę. Istnieją dowody, że ta pani dokonywała przelewów w imieniu konsumentek, podpisywała się na tych przelewach. Trzeba sobie zadać pytanie: czy jest Matką Teresą czy oszustką? - mówi Włodzimierz Hibner, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Nowym Tomyślu.
Krystyna T. nadal mieszka na tym samym osiedlu w Nowym Tomyślu, co pokrzywdzone kobiety. Udało nam się z nią porozmawiać.
- Ja jestem spokojna o swoją rację. Dziękuję, nie mam nic do powiedzenia - usłyszeliśmy od Krystyny T.
Pani Maria złożyła przeciwko Krystynie T. pozew do sądu. Czeka na wyrok.
- Przecież to wszystko jest do sprawdzenia. Ona ma konto w PKO, można sprawdzić, jakie miała przychody i rozchody - mówi pani Maria.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)