Lewatywą "leczy" AIDS i nowotwory

Lewatywą "leczy" AIDS i nowotwory

Uwaga na uzdrowiciela! Rafał K. "leczy" AIDS, nowotwory oraz choroby serca świeżymi sokami i lewatywą z kawy! Oczywiście nie za darmo. Pełna terapia trwa miesiąc i kosztuje 20 tysięcy złotych. Chętnych nie brakuje. Eksperci ostrzegają: przerwanie standardowego leczenia i udział w terapii można przypłacić życiem.

Fizyk, myśliciel, kierowca wyścigowy, nurek, aktor i fotograf. Tak na swojej stronie internetowej ogłasza się 28-letni Rafał K. Twierdzi, że tzw. dietą Gersona, czyli świeżymi sokami i lewatywą z kawy w jeden miesiąc wyleczy nowotwory, choroby serca, AIDS, cukrzyce i wiele innych schorzeń.

- Koszt terapii wynosi 5 tysięcy złotych tygodniowo, musi trwać minimum dwa tygodnie, żebyśmy mogli widzieć jakieś rezultaty. Konkretne rezultaty przychodzą po co najmniej miesiącu - opowiada Rafał K.

- To jest metoda eksperymentalna, nieskuteczna. Nie znamy żadnych dowodów na to, że działa, nie znamy żadnych pacjentów, którzy byliby wyleczeni tą metodą, nie znamy żadnej poważnej literatury, która akceptowałaby takie metody. To jest wyciąganie pieniędzy od ludzi - twierdzi dr Andrzej Rozmiarek, kierownik Lubuskiego Ośrodka Onkologii w Zielonej Górze.

Ośrodek w Dębince w województwie lubuskim istnieje od ponad pół roku. Leczyło się w nim już trzech klientów. My również zgłosiliśmy się na terapię. Okazuje się, że informacje udzielane podczas prywatnej wizyty różnią się od tych oficjalnych.

- Na wirusa HIV znam co najmniej trzy, cztery sposoby. Jeśli ktoś będzie u nas cztery tygodnie i nie będzie u niego poprawy zdrowia, to gwarantujemy, że zwrócimy pieniądze - mówi Rafał K.

Twierdzi on, że jego wiedza jest skuteczniejsza i bezpieczniejsza niż wiedza jaką posiadają lekarze. Dlatego nie ma zamiaru marnować czasu na zdobycie dyplomu lekarskiego na uczelni. Twierdzi również, że jego klienci wyjechali z ośrodka w znacznie lepszym stanie i nie chcieli zwrotu pieniędzy.

Dla śmiertelnie chorych pacjentów niekonwencjonalne metody leczenia, to ostatnia deska ratunku. Wiele osób to wykorzystuje i chce się na tym wzbogacić. Pan Ryszard jest chory na nowotwór złośliwy. Ma już przerzuty na tętnicy brzusznej i w okolicy nerek, ale nie chce zrezygnować z tradycyjnego leczenia.

- Nie wierzę w tego typu leczenie. Myślę, że to jest naciągane, żerowanie na biednych ludziach - mówi Ryszard Macewicz, chory na nowotwór złośliwy.

- W zeszłym roku mieliśmy pacjenta, który na własne żądanie przerwał metodę konwencjonalną, czyli chemioterapię i na własną odpowiedzialność poddał się tej metodzie. Stosował ją sam w domu. Ten pacjent niedawno pojawił się u nas z progresją choroby nowotworowej - opowiada dr Andrzej Rozmiarek, kierownik Lubuskiego Ośrodka Onkologii w Zielonej Górze.

- Robię to po to, żeby się przekonać, czy faktycznie są metody, które leczą. Statystycznie ludzie nieleczeni żyją dłużej, niż ludzie leczeni chemioterapią - mówi Rafał K.

Dlaczego ludzie wierzą takim osobom i ufają, że wyleczą ich ze wszystkich chorób? Czy działalność takich ośrodków jest legalna?

- Na stronach tego ośrodka można znaleźć stwierdzenie, że leczą, wykonują zabiegi lecznicze, stosują metody lecznicze. To już jest podstawa w połączeniu z faktem, że pobierane są za to pieniądze do wszczęcia postępowania karnego - mówi Rafał Pelc z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.*

* skrót materiału

Reporterki: Agnieszka Zalewska, Monika Buczyńska

azalewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)