NFZ każe kupować niepotrzebny sprzęt!
Wielki absurd w służbie zdrowia. Dyrektorzy klinik i szpitali kupują niepotrzebny sprzęt, aby Narodowy Fundusz Zdrowia nie zmniejszył ich kontraktów. Takie są przepisy! Drogi, specjalistyczny sprzęt stoi zupełnie nieużywany, a w całej Polsce brakuje pieniędzy na leczenie.
Dyrektorzy szpitali kupują sprzęt, którego nie potrzebują. Wszystko przez absurdalne przepisy. Przykładem jest klinika dermatologii w Łodzi. Gdyby nie zakupiła zbędnego jej rentgenu, dostałaby od NFZ 300 tysięcy złotych mniej.
- Abyśmy mogli pracować i podpisać kontrakt z Funduszem, musieliśmy zakupić aparat rentgenowski. Ten sprzęt jest nam zupełnie zbędny, do tej pory nie wykorzystaliśmy go ani razu - mówi Anna Sysa- Jędrzejowska, kierownik Kliniki Dermatologii i Wenerologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
- Niestety na tym oddziale rentgen musi być, tak stanowi prawo - twierdzi Beata Aszkielaniec, rzecznik prasowy NFZ w Łodzi.
To prawo trudno zrozumieć lekarzom i pacjentom z innych szpitali. 58-letnia pani Krystyna z Łodzi choruje na serce. W kwietniu zapisała się na badania.
- Okazało się niestety, że muszę czekać na badanie serca do października, czyli pół roku - mówi kobieta.
- Mamy potencjał, natomiast nie mamy środków finansowych, aby te badania przeprowadzić. Niektóre aparaty stoją nieużywane. W tej chwili mogliby przy nich leżeć pacjenci. Niestety, nie możemy tego zrobić ze względu na ograniczony kontrakt z NFZ - tłumaczy prof. Jacek Kuśmierek, kierownik zakładu medycyny nuklearnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Rentgen na dermatologii to nie jedyny sprzęt, który został zakupiony tylko po to, aby spełnić wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Musieliśmy zakupić dermatoskop, którego nie używamy na co dzień. On jest zamknięty w szafie. Nie potrzebujemy go - mówi Wojciech Jabłkowski, kierownik Wojewódzkiej Przychodni Onkologicznej w Łodzi.
- Dla Funduszu istotne są dokumenty i posiadana aparatura, a nie jej wykorzystanie. Takich absurdalnych przypadków jest na pewno więcej, ponieważ zasady podpisywania umów są jednakowe w całej Polsce - dodaje Anna Sysa- Jędrzejowska, kierownik Kliniki Dermatologii i Wenerologii.
Nie tylko pani Krystyna jest na długiej liście oczekujących. Na badania czeka także 77-letni pan Tadeusz.
- Dolega mi prostata i kręgosłup. Teraz te badania mają potwierdzić czy rak się rozprzestrzenia, czy został zahamowany po chemioterapii. Muszę czekać 3 miesiące. Nie wiadomo, co przez ten czas wydarzy się w mojej chorobie- mówi mężczyzna.
Przepisy budzą ogromną frustrację wśród lekarzy. Trudno im zrozumieć, że pieniądze zostały wydane na niepotrzebne urządzenia.
- Przy tym deficycie finansowania służby zdrowia podstawową rzeczą jest właściwa dystrybucja środków na określone cele. Rzeczą absolutnie niedopuszczalną jest, żeby inwestycja w aparaturę nie owocowała później właściwym wykorzystaniem tego sprzętu - podsumowuje prof. Jacek Kuśmierek, kierownik zakładu medycyny nuklearnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.*
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Kowalski
gkowalski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)