Od galerianki do prostytutki
Smutny koniec galerianek. Cztery lata temu, wraz z dziennikarzami Polskiego Radia, jako pierwsi w kraju opowiedzieliśmy o warszawskich galeriankach - gimnazjalistkach, które w zamian za ubrania czy telefon uprawiały seks ze starszymi od siebie mężczyznami. Sprawdziliśmy, jak dalej potoczyły się ich losy. W najlepszym razie dziewczyny kończą samotnie wychowując dziecko. Wiele z nich pogrąża się w prostytucji i narkotykach.
- To nie jest tak, że ja z nim śpię, a po stosunku dostaję 100 czy 300 złotych. Jeździmy kupić spodnie, bluzkę, jakieś kosmetyki, bieliznę. Wtedy potrafi wydać na mnie 300 złotych. Nie zabezpieczam się, bo nie lubię - mówiła cztery lata temu Diana.
To fragment szokujących wywiadów z prostytuującymi się 13-15 letnimi gimnazjalistkami sprzed czterech lat. Dziewczyny szukały kontaktu z o wiele od nich starszymi mężczyznami. Starszymi nawet o ponad 20-30 lat.
- Gdy stwierdziłam, że chcę zacząć życie seksualne, mój tata powiedział, że to moja decyzja, tylko żebym nie zaszła w ciążę - mówiła Ewa, 15-letnia gimnazjalistka.
Dziewczyny określa się na wiele sposobów: "Szlaufy" - bo robią to często bez stylu, byle jak, byle gdzie i dla kasy, "Blachary" - to te, które "lecą" na drogie samochody, "Foteliki" - od miejsca uprawiania szybkiego seksu - na fotelu w samochodzie.
Zdecydowaliśmy się na prowokację. Na spotkanie ze "sponsorem", czyli dziennikarzem decyduje się 15-letnia gimnazjalistka. Dziewczyna godzi się na seks ze starszym od siebie o 30 lat mężczyzną w zamian za nowy telefon.
- Miałam już około 15-20 mężczyzn. Zaczęłam się z nimi spotykać w wieku 13 lat, bardzo wcześnie zaczynałam. Zdecydowałam się z tobą spotkać, bo bardzo zależy mi na nowym telefonie - opowiadała Zosia, 15-letnia wówczas gimnazjalistka.
Co się dzieje dziś ze szlaufami, galeriankami, blacharami - bohaterkami naszego reportażu sprzed lat? Dotarliśmy do jednej z ich koleżanek, która pomogła nam nawiązać kontakt z galeriankami. Teraz Kamila wychowuje samotnie dziecko.
- E. po zakończeniu gimnazjum wylądowała w policyjnej izbie dziecka, potem zaczęła brać narkotyki. Urodziła dziecko, chorą dziewczynkę. Rodzice wysłali ją na przymusowe leczenie i zyskali prawa do dziecka. W tej chwili nie wiem, co się z E. dzieje. Ojcem dziecka jest T. Nie są razem. On siedzi w więzieniu, ale nawet jak był na wolności, to nie byli razem. Z kolei Diana urodziła dziecko - opowiada Kamila Bardyszewska, znajoma bohaterek reportażu sprzed czterech lat.
Diana nie wyszła za mąż. Naukę zakończyła po technikum. Z domu rodziców odeszła 3 lata temu. Sama wychowuje dziecko.
Jak układają sobie życie inne byłe galerianki? Najczęściej źle!
- Te, z którymi my mieliśmy kontakt, najczęściej kończą ciążą. Dla części z nich była to okazja, żeby z tego wyjść. Odezwał się w nich instynkt macierzyński i zajęły się dziećmi, które wychowują same. Niestety, spora część dziewczyn poszła dalej w prostytucję. Teraz bardzo modne jest posiadanie sponsora - mówi Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kidprotect.
Potwierdzają to kolejne byłe galerianki. Zarówno te, które zostały prostytutkami, jak i te, które usiłują ułożyć sobie życia. Jedna z nich ciążę usunęła - nielegalnie!
- Postanowiłam usunąć ciążę, bo nie chcę mieć dziecka. Poszłam do lekarza, który się ogłaszał w gazecie, dał mi tabletki, które powodują poronienie. Zapłaciłam 800 zł - opowiada dziewczyna.
- Ja byłam prostytutką od 14 roku życia. Zaczęłam, jak jeszcze się uczyłam, bo miałam ciężką sytuację w domu, nie miałam pieniędzy - mówi jedna z warszawskich prostytutek.
Internet pełen jest szokujących ofert. Między innymi przesyła się nagie zdjęcia w zamian za doładowanie telefonu. Często robią to nieletnie dziewczyny. Stronę z galeriankami w nazwie zablokowano m. in. po interwencji fundacji Kidprotect. Pojawiały się na niej szokujące ogłoszenia gimnazjalistek szukających sponsora.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)