Pacjent wyskoczył przez okno
Mężczyzna wieziony na operację wyskoczył przez okno sali operacyjnej! Rodzina 35-letniego Macieja Kalinowskiego z Łodzi nie wierzy w jego samobójstwo. Żąda ukarania winnych. Dlaczego zespół operacyjny nie powstrzymał schorowanego mężczyzny?
Maciej Kalinowski trafił do szpitala im. Barlickiego w Łodzi z krwotokiem z nosa. W tym samym czasie z chorym sercem do tego samego szpitala trafiła również matka pana Macieja. Leżała na innym oddziale. Nagle po dwóch dniach stan chorego mężczyzny się pogorszył.
- Lekarz powiedział, że u brata wystąpiły komplikacje, pogorszył się stan jego zdrowia. Był nieprzytomny i nie było komu podpisać zgody na operację. Został przywiązany bandażami do łóżka. Mama podpisała zgodę. Zawieźli go na operację, chwilę później dowiedziałyśmy się, że młody człowiek wypadł przez okno - opowiada Ewa Kuzańska, siostra pana Macieja.
Tym człowiekiem był właśnie pan Maciej. Upadek cudem przeżył. Jednak zmarł w szpitalu po kilku dniach.
- Z relacji lekarza dyżurnego wynikało, że 35-letni mężczyzna gwałtownie zerwał się ze stołu operacyjnego i uderzył dwie pielęgniarki. Chwycił nożyczki, a następnie wybiegł do sąsiedniego pokoju skąd wyskoczył przez okno - informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
- On kochał życie, nie mógł popełnić samobójstwa - twierdzi Jerzy Kalinowski, ojciec pana Macieja.
Kilkakrotnie próbujemy skontaktować się z dyrekcją szpitala, ale nie udało nam się uzyskać jej stanowiska. Sprawą śmierci pana Macieja zajmuje się łódzka prokuratura.
- Ja wiem, jak to jest z lekarzami. W każdym starciu on wychodzi obronną ręką, ale będę walczyła do końca życia - zapowiada Ewa Kuzańska, siostra pana Macieja
- Musi zostać ktoś ukarany. Gdzie był zespół operacyjny? - pyta Zofia Kalinowska, matka pana Macieja.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)