Pracodawca ją uśmiercił

Pracodawca ją uśmiercił

Prowadzi firmę, wychowuje dzieci, ale dla ZUS-u nie żyje. Pani Aneta Głowania ma 33 lata i mieszka w Dąbrowie Górniczej, choć według ZUS-u zmarła siedem lat temu! Kobietę przez pomyłkę "uśmiercił" jej były pracodawca. Dokumenty zostały wysłane do ZUS-u, gdzie nikt ich nie zweryfikował.

Wszystko zaczęło się pod koniec lutego. Wtedy to trzynastoletnia córka pani Anety, odebrała list od Towarzystwa Emerytalnego Aegon z prośbą o dostarczenie kopii aktu zgonu jej matki. Po kilku dniach list o takiej samej treści otrzymała sama pani Aneta!

- Gdyby to trafiło na starszą osobę, to sądzę, że momentalnie dostałaby zawału. Kiedy fundusz potwierdził mi mój PESEL i NIP, to zaczęłam się zastanawiać, co z moją emeryturą i z ubezpieczeniem dzieci. Skoro nie żyję, to nie należy mi się świadczenie medyczne, nic - mówi pani Aneta.

Kto "uśmiercił" panią Anetę? ZUS poinformował towarzystwo emerytalne o jej zgonie, bo pracodawca pani Anety przysłał do Zakładu pismo, w którym, wyrejestrowywując zatrudnioną osobę, podał kod 500. Oznacza to przerwanie pracy z powodu zgonu. Choć dla żadnej instytucji taki dokument nie jest podstawą do uznania zgonu, ZUS-owi to wystarcza.

- ZUS nie weryfikuje takich danych, przyjmuje na wiarę to, co przysyłają płatnicy. Jest to procedura przewidziana prawem - informuje Przemysław Przybylski z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie.

- Przyjęte jest, że jedynym dokumentem, na podstawie którego można stwierdzić czyjkolwiek zgon, jest odpis aktu zgonu - mówi Janusz Krakowiak, prawnik.

Pani Aneta nie była w stanie zrozumieć, w jaki sposób nastąpił jej zgon. Czy to pracodawca przesłał taką informację, czy urząd pracy, w którym była zarejestrowana jako bezrobotna od października ubiegłego roku do stycznia 2010, zanim otworzyła własną firmę.

Postanowiliśmy wraz z panią Aneta sprawdzić, czy istnieje jej akt zgonu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Dąbrowie Górniczej oraz jak wyglądało rozwiązanie umowy z ostatnim pracodawcą.

- Wszystko jest dobrze, przy wyrejestrowaniu podaliśmy kod 100 - sprawdził w dokumentach ostatni pracodawca pani Anety.

- Pani została wyrejestrowana w 2003 roku i do roku 2010 nie była pani zgłaszana do ubezpieczenia. Jak pani Aneta założyła swoją działalność gospodarczą, to wszystko zaczęliśmy wyjaśniać. Teraz możemy przyjmować składki, ale w latach 2003 - 2010 niema śladu po niej w systemie - mówi Przemysław Przybylski z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie.

Ku zaskoczeniu pani Anety jej zgon, zdaniem ZUS-u, nastąpił siedem lat temu. W systemie ubezpieczeń nie istnieje, więc kobieta musi teraz dowieść, że pracowała i żyła przez te lata.

- My musimy płacić kary, a jak instytucja popełni błąd, to nic. Ktoś powinien ponieść konsekwencje z tego tytułu - uważa pani Aneta.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk


(Telewizja Polsat)