Ścigana za kredyt kuzynki

Ścigana za kredyt kuzynki

Firma windykacyjna Ultimo zmieniła życie pani Zofii w koszmar. Przez kilka lat kobieta była ponaglana do spłaty kredytu. Wysyłano do niej pisma, telefonowano kilka razy dziennie. Pani Zofia twierdzi, że kredytu nie brała. Na umowie nie zgadza się jej podpis, adres i numer dowodu osobistego. Mimo to, pomyłki nie zauważył nawet sąd.

Pani Zofia Brudnowska mieszka w Mojsławicach, małej wiosce niedaleko Hrubieszowa. Problemy zaczęły się dwanaście lat temu. Pani Zofia zaczęła otrzymywać, najpierw od nieistniejącego już dziś, pierwszego banku komercyjnego SA w Zamościu, ponaglenia spłaty kredytu, a po kilku latach od firmy windykacyjnej Ultimo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pani Zofia nigdy kredytu nie brała. 

Firma Ultimo, jak twierdzi pani Zofia, nękała ją cały czas upomnieniami i telefonami. Kobieta wielokrotnie wyjaśniała, że żadnego kredytu nie brała, ale to nic nie dawało. Kobieta nie mogła już dłużej tego znieść i poprosiła Ultimo o kopię umowy rzekomo zaciągniętego kredytu.

Na kopii umowy kredytowej na 1500 złotych, w nagłówku widniało imię Zofia oraz nazwisko Brudnowska. Nie zgadzał się jednak numer dowodu , adres i -co najważniejsze- podpis. Kredytobiorcą okazała się 88-letnia kuzynka pani Zofii, również Brudnowska, tyle że Józefa. Również mieszkanka Mojsławic.

Listonosz dostarczał pani Zofii ponaglenia, choć numer domu się nie zgadzał. Myślał, że nadawca się pomylił. Kiedy pani Zofia poinformowała kolejny raz Ultimo, że mieszka pod innym adresem niż jest na kopercie, firma zaczęła wysyłać ponaglenia już na jej adres. I dalej telefonicznie ubiegała się o spłatę kredytu.

- Tych telefonów było mnóstwo: z rana, w obiad, wieczorem - opowiada Józef Brudnowski, mąż pani Zofii.

Koszmar pani Zofii dopełniło postanowienie sądu, który zobowiązuje nie panią Józefę, ale właśnie panią Zofię do spłaty kredytu.

- To był pozew w postępownaniu upominawczym, gdzie sąd nie rozpoznaje sprawy na rozprawie - mówi Konrad Dul z Sądu Rejonowego w Hrubieszowie.

- Przecież to od razu dało się zauważyć. Nie byłoby żadnej afery, po co to tyle lat takie komedie robić - pyta Zofia Bródnowska.

Sąd nie musiał sprawdzać szczegółowo. A dług dziś to już ponad 6 tysięcy złotych. Całej tej sprawy pani Zofia miała już dość. Postanowiła zgłosić się na policję.

- W toku postępowania ustalono, że umowę kredytu podpisała Józefa B. - informuje Magdalena Żaroffe z policji w Hrubieszowie.

Pani Józefa również nam przyznała, że kredyt podpisała. Staruszka nie chciała występować przed kamerą ze względu na zły stan zdrowia. Co na to firma windykacyjna? Jej wyjaśnienia są kuriozalne?

- Rzeczywiście, powinny te dane być ostatecznie zweryfikowane. Przyjęliśmy założenie, że osoby ze sobą spokrewnione, mieszkające kilka domów od siebie, zawarły wspólnie umowę kredytową. W rzeczywistości to założenie powinno zostać zweryfikowane, a to nie zostało zrobione - tłumaczy Anna Woźniak z firmy windykacyjnej Ultimo.*

* skrót materiału



Reporter:Żanetta Kołodziejczyk

(Telewizja Polsat)