Waży się przyszłość Otwocka

Waży się przyszłość Otwocka

W Otwocku ważą się losy tzw. świdermajerów - starych domków, które są symbolem miasta. Mazowiecki konserwator zabytków chce wpisać do rejestru cztery dzielnice, w których znajduje się najwięcej świdermajerów. Władze Otwocka protestują. Mówią, że pod ochroną znalazłaby się jedna trzecia miasta, a to zahamowałoby jego rozwój.

Stare domki, tzw. świdermajery to wizytówka podwarszawskiego Otwocka. Ich styl stworzył wybity artysta, Włoch z pochodzenia, Michał Andriolli. Po wojnie wywłaszczono właścicieli i przekształcono domki w mieszkania komunalne. Dziś są w większości w opłakanym stanie. Od lat nikt nie inwestuje w ich remonty.

- Ja myślę, że miasto się wstydzi tych drewnianych domów, tego dziedzictwa pożydowskiego - twierdzi Barbara Jezierska, Mazowiecki Konserwator Zabytków.

Aby uporać się z problemem niechcianego dziedzictwa kulturowego, mazowiecka konserwator zabytków postanowiła wpisać do rejestru zabytków jedną trzecią obszaru Otwocka. Jak okazało się, taka forma ochrony ma w Otwocku wielu przeciwników.

- Każdy świadomy inwestor odłoży zakup nieruchomości obciążonej ochroną konserwatorską na daleką przyszłość. Na pewno będzie wybierał inne nieruchomości - mówi Piotr Kot, radny powiatu otwockiego.

- My po prostu jesteśmy realistami. Nasi mieszkańcy także widzą, co jest z budynkami, które są pod opieką pani konserwator - dodaje Zbigniew Szczepaniak, prezydent Otwocka.

Realistką nazywa siebie także doktor Małgorzata Sankowska. Kobieta mówi, że złudzeń co do przyjaznego samorządu pozbyła się kilka lat temu. Przeżyła z mężem szok, kiedy okazało się, że za ich płotem w willowej dzielnicy, w której nikt nie przewidywał wysokiej zabudowy, ma powstać 13-piętrowy wieżowiec.

- Człowiek mieszka w pięknej willowej dzielnicy, a potem przychodzi zmiana planu. Takich przykładów w Otwocku mamy pełno - mówi Bohdan Szymański ze Stowarzyszenia "Zielony Kasztel".

Wioska Szwajcarska - to jedno z najnowszych osiedli na terenie Otwocka. Powstało ono na terenie dawnego sanatorium, zbudowanego zaraz po wojnie przez szwedzki Czerwony Krzyż. Pierwszym mieszkańcom osiedla obiecywano mieszkania w otoczeniu zieleni. Na strzeżonym terenie miał być nawet basen.

- Na tym terenie miało być około 70 lokali. Dorwał to jednak deweloper. Władze miasta zmieniły plan i zagęścili ten teren trzykrotnie. Z wydm, z lasu nie pozostało nic - opowiada Irena Kwolczak-El Korbi, mieszkanka Wioski Szwajcarskiej.

Część mieszkańców Otwocka uważa, że objęcie miasta ochroną konserwatora uchroni jego mieszkańców przed podobnymi problemami. Jednak inni uważają, że przyniesie same problemy.

- To chroni ludzi, którzy mieszkają w tych domach, ale jest niewygodne dla tych, którzy chcieliby działkę sprzedać - wyjaśnia Bohdan Szymański, mieszkaniec Otwocka.

- Ci, którzy są zwolennikami tej koncepcji myślą o dobru wspólnym, o wspólnej estetyce miasta, jakości życia - dodaje Wiktor Lach, dziennikarz "Gazety Regionalnej".

Nie wiadomo jak zakończy się spór władz samorządowych Otwocka z mazowiecką konserwator zabytków. Obie strony zarzucają sobie brak chęci dialogu. Jeżeli konserwator zdecyduje o włączeniu czterech dzielnic Otwocka do rejestru, władze na pewno zawetują to postanowienie u ministra kultury.

- Ona chce chronić ten teren. Miasto umrze bez takiej ochrony. To jest cała dusza i piękno Otwocka. Z niego rodzi się nasza tożsamość - mówi Irena Kwolczak-El Korbi, mieszkanka Otwocka.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)