Wyrzucają dzieci z przedszkoli

Wyrzucają dzieci z przedszkoli

Przedszkola tylko dla wybranych! Radni miejscy Ełku na Mazurach zdecydowali, że tamtejsze przedszkola przestaną przyjmować dzieci z okolicznych miejscowości na terenie gminy. Edukacji nie dokończą nawet przedszkolaki, które w placówkach w Ełku uczą się już dwa lata. Radni tłumaczą to brakiem miejsc. Wójt gminy Ełk twierdzi, że to zemsta, bo gmina nie oddała miastu atrakcyjnych terenów.

Od dwóch lat pomiędzy samorządami miejskim i gminnym toczy się cicha wojna. Rozgorzała na dobre, gdy w ubiegłym roku miasto chciało przyłączyć do siebie atrakcyjne tereny budowlane - należące do gminy.

- Radca prawny Ratusza powiedział, że jeżeli miasto nie rozszerzy się o kolejne tereny gminy Ełk, to nasze dzieci będą wyrzucone z przedszkoli. To się potwierdziło, czyli jest to zemsta - twierdzi Antoni Polkowski, wójt gminy Ełk.

Z jego opinią nie zgadzają się radni miejscy. - Tu nie ma żadnej zemsty, tu nie ma żadnego odwetu, rozszerzenie granic jest zupełnie inna sferą i łączenie tego jest nadużyciem - tłumaczy Waldemar Pieńkowski, przewodniczący rady miasta Ełk.

Na konflikcie między dorosłymi najbardziej cierpią dzieci. Problem dotyka sześćdziesięciorga maluchów, ich rodzice są tą sytuacją zbulwersowani. Tym bardziej, że edukacji nie mogą nawet dokończyć dzieci, które już od roku czy dwóch chodzą do miejskich przedszkoli.

- Nie rozumiem tego, że dzieci, którym został jeszcze rok edukacji nie mogą jej skończyć w swoim środowisku, ze swoja panią, wśród swoich rówieśników - mówi Elżbieta Żukowska-Gasperewicz, matka przedszkolaka.

Zdanie rodziców podzielają psychologowie i pedagodzy - takie postępowanie może narazić dzieci na duże niebezpieczeństwo.

- Kiedy dziecko zostaje wyrwane ze swojego otoczenia, traci poczucie bezpieczeństwa, traci również orientację w życiu społecznym - uważa Edmund Nowicki, psycholog.

Ale radni i władze miasta bronią się, że zamknięcie przedszkoli dla dzieci z terenu gminy ma poprawić sytuację dzieci z miasta - bo dla wszystkich w przedszkolach brakuje miejsc.

- Każda gmina jest zobowiązana prowadzić edukację przedszkolną. Myśmy jako miasto wyręczali gminę wiejską z tego zadania przez lata. Dziś nie możemy już zagwarantować dalszej pomocy w tym zakresie - twierdzi Waldemar Pieńkowski, przewodniczący rady miasta Ełk.

- Po naborze w 2009 roku okazało się, że kilkaset dzieci z terenu miasta nie ma miejsca w przedszkolu. Stąd decyzja radnych, aby ten nabór dzieci wiejskich w tym roku ograniczyć - dodaje Artur Urbański, zastępca prezydenta Ełku.

Dodatkowym problemem jest czas, jaki dano rodzicom z terenu gminy. Ich dzieci mogą chodzić do miejskich przedszkoli tylko do końca roku szkolnego. Potem rodzice będą zmuszeni zapisać je do przedszkoli, które w tej sytuacji wójt gminy musi otworzyć przy szkołach zlokalizowanych na terenie gminy. Zdaniem nauczycieli i rodziców takie postawienie sprawy także nie ułatwia przeniesienia dzieci do innych placówek.

- To jest bezduszne i karygodne. Nasze dzieci zostały wplątane w wojnę, którą miasto wytoczyło gminie. Próbuje się rozwiązać problem kosztem tych najmłodszych, bezbronnych - podsumowuje Grzegorz Syryca, rodzic.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)