Zgłosiła problem z licznikiem - dostała karę
Pilnuj licznika prądu! Najlepiej dzień i noc. Jeśli ktoś uszkodzi na nim plombę, dostawca energii może naliczyć 1600 zł kary. Taką sumę musi zapłacić pani Halina. Kobieta zarzeka się, że prądu nie kradła i na dowód pokazuje wysokie rachunki za prąd. Mimo to, swojej niewinności będzie musiała dowieść w sądzie.
Pani Halina jest inwalidką. Od trzydziestu lat zmaga się z poważnymi schorzeniami neurologicznymi. Kłopot sprawia jej poruszanie się i mówienie. Kobieta regularnie płaciła rachunki za prąd. W kwietniu ubiegłego roku, podczas spisywania licznika, zauważyła, że nie ma na nim plomby.
- Liczniki sąsiadów miały plomby, a mój nie, więc zgłosiłam to. Przyszli technicy, zabrali stary licznik i stwierdzili, że żadnego nielegalnego poboru mocy nie ma - opowiada Halina Caban.
Tuż przed Bożym Narodzeniem pani Halina nieoczekiwanie otrzymała pismo z firmy Vattenfall. Dostawca energii uznał, że kobieta nielegalnie pobierała prąd i nakazał jej zapłacić prawie 1600 zł.
- Analiza licznika wykazała, że ktoś w niego ingerował, przez co uniemożliwił prawidłowe odmierzenie ile energii elektrycznej zostało dostarczone - informuje Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy firmy Vattenfall.
- Licznik w miejscu, gdzie było uszkodzenie, jest pokryty bardzo grubą warstwą kurzu, co świadczy o tym, że miesiącami albo nawet latami nikt przy nim nie manipulował - mówi Leszek Krupanek, prawnik, który pomagał pani Halinie.
- Gdybym ingerowała w licznik, to bym sobie ustawiła rachunki po 10 zł, a nie każdy po ponad 200 zł - dodaje pani Halina.
Pani Halina próbowała wyjaśnić sprawę w firmie Vattenfall. Dostawca prądu pozostawał jednak głuchy na jej argumenty. Zdesperowana inwalidka złożyła więc przeciwko koncernowi pozew do sądu.
- Została potraktowana jak złodziej i nie potrafi się z tym pogodzić. Jest to osoba niepełnosprawna, w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej i w zasadzie jej dobre imię jest jej jedynym majątkiem - mówi Leszek Krupanek, prawnik.
Historia pani Haliny nie jest odosobniona. Podobny problem mają od kilku lat państwo Otylia i Kazimierz Wojnowie z Dębieńska pod Rybnikiem. On - niewidomy na jedno oko inwalida z rozedmą płuc, ona - chora na serce i po wylewie. Schorowani sześćdziesięciolatkowie od lat płacili zatrważające rachunki za prąd.
- Płaciliśmy po 300, 400, 450 zł. Co rok było o 100-150 zł więcej W domu miałem tylko lodówkę, pralkę, cztery pokoje do oświecenia i telewizor, nic więcej. Przyjeżdżali z elektrowni i twierdzili, że licznik jest dobry. Aż w 2007 roku naliczono mi 12 800 zł - opowiada Kazimierz Wojna.
W końcu w 2007 roku w domu państwa Wojnów pojawił się nowy licznik. Ale wraz z nim rachunek na 6500 zł oraz pismo z firmy Vattenfall, że starsi państwo namagnesowali swój stary licznik i nielegalnie pobierali energię. Nałożono karę - ponad 1600 zł.
- Działamy zgodnie z prawem. Jeśli jest ingerencja w układ pomiarowy, to firma energetyczna może nałożyć notę za nielegalny pobór energii elektrycznej, co się też stało - mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy firmy Vattenfall.
- Poczułem się jak złodziej. Tylko tego nie rozumiem: jakbym kradł prąd, to musiałbym płacić bardzo mało, a ja płaciłem coraz więcej. Na czyją więc korzyść kradłem? - pyta Kazimierz Wojna.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)