Amnezja dzielnicowego
Pani Monika miała dość przemocy, awantur i poniżania. Po 10 latach odeszła od męża. Niestety, sąd nie przyznał jej opieki nad dwiema córkami. Starsza wciąż przebywa z ojcem. Decydujące w sprawie okazały się zeznania dzielnicowego, który, mimo licznych interwencji, stwierdził, że nie pamięta przemocy w domu pani Moniki.
30-letnia pani Monika przez 10 lat mieszkała z mężem Robertem w Piszczacu. Mają dwójkę dzieci:11-letnią Angelikę i 4-letnią Patrycję. Kobieta z powodu licznych awantur i przemocy wyprowadziła się od męża do Białej Podlaskiej, jest w trakcie rozwodu.
- Zaraz po urodzeniu Patrysi po raz trzeci zaszłam w ciążę. Przyjechali znajomi. Mąż stwierdził, że ich odwiezie, protestowałam, bo pił alkohol. Wtedy uderzył mnie w twarz, a następnie bił pięściami po ramieniu - opowiada pani Monika.
Po wyprowadzce pani Monika założyła sprawę o znęcanie się nad rodziną, dowodami były opinie lekarskie, zeznania świadków i dzielnicowego z Piszczaca. Robert Hordejuk wszystkiemu zaprzecza, choćby temu, że pobił teściową.
- Ja tylko rękę wystawiłem, ona sama do mnie leciała do bicia i wtedy uderzyła głową o moja rękę - twierdzi Robert Hordejuk.
Policjant - Mariusz S. który był dzielnicowym w Piszczacu stwierdził, że nie pamięta, aby u państwa Hordejuków była przemoc, pomimo niebieskiej karty i licznych interwencji. Wobec tego drugi policjant prowadzący sprawę umorzył postępowanie. Wybraliśmy się do komisariatu, aby zapytać dzielnicowego, dlaczego nagle stracił pamięć.
- Na pewno to nie ja sporządzałem niebieską kartę. Ja miałem tyle interwencji, że nie musze wszystkiego pamiętać - powiedział Mariusz S.
-Policjant pełniący obowiązki dzielnicowego, co najmniej raz w miesiącu jest zobowiązany do odwiedzania rodziny dotkniętej przemocą, wobec której wdrożono procedurę niebieskiej karty - informuje Krzysztof Semeniuk z Komendy Policji w Białej Podlaskiej.
Psychologowie rodzinni stwierdzili u ojca skłonność do manipulacji. To było jednak za mało, by sąd rodzinny przyznał obydwie córki matce. Starsza Angelika obecnie mieszka u ojca, bo przecież nie ma przemocy-nie ma sprawy. Pani Monika nie poddaje się. Złożyła w prokuraturze wniosek o składanie fałszywych zeznań przez Mariusza S.
- Postanowiłam sobie, że już nikt mnie już w życiu nie uderzy, nigdy - mówi pani Monika.*
* skrót materiału
Reporter: Bożena Golanowska
bgolanowska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)