Bez kuchni i toalety

Bez kuchni i toalety

Żyją w 12-metrowej klitce, bez łazienki, kuchni i toalety. Dramat rodziny Praszczyków zaczął się wraz z pożarem ich poprzedniego mieszkania. Później w wypadku zginął mąż pani Marii. Kobieta została sama z trójką dzieci w zaniedbanym pokoju. Utrzymuje się za tysiąc złotych miesięcznie. Władze Nadarzyna pomóc jej nie potrafią.

Maria Praszczyk ma trójkę dzieci: 14-letnią Annę, 12-letniego Przemka i 6-letnią Elizę. Mieszkają w Nadarzynie niedaleko Warszawy. Ich życie kilka lat temu stało się koszmarem.

- Płaczę wieczorami, w nocy i nad ranem. Myślę nad tym, co dalej będzie - mówi pani Maria.

Kłopoty w rodzinie zaczęły się kilka lat temu. W ciągu jednej chwili państwo Praszczykowie stracili cały dorobek życia. Lokal, w którym mieszkali, spłonął w pożarze.

- Otworzyłam drzwi, a tam czarny czad. Najpierw wyciągnęłam dzieci, a potem męża - wspomina Maria Praszczyk.

Po pożarze rodzina przeprowadziła się do Nadarzyna, do mieszkania, które trudno nazwać domem. W dwunastometrowym pokoju nie ma kuchni, łazienki i toalety. Aby się umyć, państwo Praszczykowie muszą chodzić do świetlicy, która zamykana jest o godzinie 17.

- Oni żyją w mieszkaniu na miarę XIX wieku, to jest brudna, zimna nora. Ich wszystkie ubrania są przesiąknięte dymem, dzieci chodzą do szkoły śmierdzące - opowiada Anna Katarzyna Nietyksza, która pomaga rodzinie Praszczyków.

Niestety, dwa lata temu rodzinę dotknęła kolejna tragedia. Mąż pani Marii zginął w wypadku samochodowym. Rodzina straciła męża, ojca i jedynego żywiciela.

- To było nie do przeżycia. Uwierzyłam w to dopiero w kostnicy. Nie wiedziałam, co powiedzieć dzieciom - mówi pani Maria.

Kobieta w dramatycznych warunkach musi czekać na inne mieszkanie. Jest bezrobotna, utrzymuje rodzinę z renty i zasiłków. To niewiele ponad tysiąc złotych. Niestety, to ciągle zbyt mało, by móc normalnie żyć. Tak jak przystało na warunki w XXI wieku.

- Przy naszym zasobie mieszkaniowym w ciągu roku zwalnia się średnio od 3 do 4 mieszkań. Rodzina musi poczekać na nowy lokal 3 - 4 miesiące, może pół roku. Chyba, że będą bardziej potrzebujący - mówi Janusz Grzyb, wójt gminy Nadarzyn.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk, Grzegorz Kowalski (Telewizja Polsat)