"Interwencja" ratuje życie

"Interwencja" ratuje życie

Takich historii chcielibyśmy przedstawiać jak najwięcej. Pięć lat temu do naszej redakcji zgłosił się syn pani Małgorzaty. Kobieta miała groźny wypadek, walczyła o życie w szpitalu we Włoszczowie. Niestety, zabrakło dla niej miejsca na oddziale neurologicznym. Po naszej interwencji, sprawa nabrała rozgłosu i do rodziny zgłosiły się inne szpitale. Pani Małgorzata znalazła fachową pomoc i wyzdrowiała.

Kilkanaście dni temu otrzymaliśmy maila, w którym pan Tadeusz Chruściel dziękuję redakcji Interwencji za uratowanie życia jego żony. Dziś, dzięki naszej interwencji i wsparciu wielu osób, pani Małgorzata jest zdrowa.

- Chciałem pokazać, że wasz program pomógł, żebyście zobaczyli, w jak dobrym stanie jest moja żona - mówi Tadeusz Chruściel, mąż pani Małgorzaty.

Rodzinę Chruścielów odwiedziliśmy pięć lat temu. Tuż po tragicznym wypadku. Pan Tadeusz i jego żona jechali do szpitala odebrać kolegę. Niestety wpadli w poślizg, ich samochód uderzył w betonowy mur i wpadł do rowu.

- Złamanie kręgosłupa wyszło dopiero po trzech dniach. W dniu, w którym zostałem przewieziony do szpitala, rentgen do prześwietlenia był popsuty - mówił pięć lat temu Tadeusz Chruściel.

Państwo Chruścielowie zostali przewiezieni do szpitala we Włoszczowie. W placówce od początku pojawiły się kłopoty: brak sprzętu, leków, właściwej diagnozy. Stan pani Małgorzaty był krytyczny, przez kilka dni kobieta nie odzyskiwała przytomności. Po kilkunastu dniach pan Tadeusz opuścił szpital. Jego żona została na oddziale wewnętrznym, a to nie było miejsce dla pani Małgorzaty. Kobieta powinna znajdować się na oddziale neurologicznym. Niestety, nigdzie nie było wolnego miejsca. Stan zdrowia pani Małgorzaty był krytyczny.

- Szkoda tej rodziny, szkoda, bo to jest młoda kobieta. Jeżeli w krótkim czasie uda się państwu odnaleźć dla niej szpital, to możliwe, że uratujecie jej życie - mówił pięć lat temu jeden z lekarzy szpitala we Włoszczowie.

Szpital nie pomagał, więc rodzina postanowiła szukać ratunku dla pani Małgorzaty na własną rękę. Z prośbą o pomoc do naszej redakcji zgłosił się syn państwa Chruścielów -Wojciech.

- Wyczerpaliśmy wszystkie inne możliwości. Nie mogliśmy liczyć na żadną inną pomoc a oglądałem programy i wydawało mi się, że będzie dobrze, jak zadzwonię - wspomina Wojciech Chruściel.

Po emisji reportażu życie rodziny zaczęło się zmieniać. Pani Małgorzata otrzymała pomoc, miejsca w szpitalach i rehabilitację.

- Na drugi dzień po emisji odezwał się szpital w Zakopanem, Bełchatowie, Sosnowcu. Mama szybko znalazła właściwą opiekę. Chciałbym wszystkim podziękować: rodzinie, lekarzom, pielęgniarkom, terapeutom, wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mama jest w takim stanie, a nie innym - dodaje Wojciech Chruściel.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)