Libacja w karetce

Libacja w karetce

kandal w Lublinie. Ratownik, który transportował pacjenta karetką pił alkohol. Niestety, chory zmarł. Ratownik mówi, że pił z lekarzem. Nie wiadomo ile promili miał doktor, bo gdy sprawa wyszła na jaw, uciekł z dyżuru. To nie pierwsza alkoholowa wpadka w prywatnej karetce firmy Triomed.

Sprawa wyszła na jaw w święta Bożego Narodzenia i to tylko dzięki czujności pracowników szpitala MSWiA w Lublinie. Stwierdzili oni, że dyżurna ekipa karetki z prywatnej firmy Triomed, która przywiozła pacjenta ze szpitala w Świdniku, jest prawdopodobnie pijana.

- Okazało się, że jedyną z nietrzeźwych osób jest ratownik medyczny. Miał on 0,8 promila alkoholu. Natomiast lekarz oddalił się z miejsca pracy, nie było go w domu. Miał świadomość, że będzie kontrolowany. Zaproponował ratownikowi, żeby razem uciekli z pracy. Z relacji ratownika wynika, że wspólnie spożywali alkohol. Kupili piwo i dwie butelki wódki - informuje Janusz Wójtowicz z policji w Lublinie.

Lekarz i ratownik zostali zwolnieni z pracy. Okazało się, że pacjent, którego wieźli, zmarł w szpitalu. Rodzina zmarłego mężczyzny ma wątpliwości: skoro załoga karetki była pijana, to może źle go reanimowano? Dotarliśmy do Sławomira D.- lekarza, który wówczas oddalił się z dyżuru przed przyjazdem policji.

- Złożyłem wyjaśnienia na policji. Ja uratowałem temu człowiekowi z kilka godzin życia. Nie piłem alkoholu. Zszedłem z dyżuru, bo się rozchorowałem, tyle - mówi Sławomir D.

Okazuje się, że to nie pierwsza wpadka alkoholowa tej sanitarnej firmy transportowej. W 2008 roku w internecie można było zobaczyć film, jak obsługa medyczna Triomedu zorganizowała w karetce imprezę. Pito alkohol i palono papierosy. Natomiast kilka tygodni temu kierowca karetki, a zarazem sanitariusz Triomedu we Wrocławiu przyszedł do pracy pijany. W ostatniej chwili, przed wyjazdem ambulansu zatrzymała go policja. Miał dwa i pół promila alkoholu we krwi. Jakie kroki podjął prezes Triomedu, żeby takie zdarzenia się nie powtarzały?

- Są wystarczające. Każdy zna zasady. Jeśli ktoś nie chce się do nich zastosować, to jest zwalniany z pracy - zapewnia Artur Kępa, prezes Triomedu.

- Myślę, że NFZ przy podpisywaniu kolejnego kontraktu powinien wziąć pod uwagę fakt, że pracujący w tej firmie lekarze, sanitariusze i kierowcy nadużywają w trakcie pracy alkoholu - mówi Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere.

Wygląda na to, że Artur Kępa - prezes Triomedu - mimo licznych wpadek swoich pracowników nie ma pomysłu jak walczyć z ratownikami, lekarzami i kierowcami-sanitariuszami, którzy przychodzą do pracy pod wpływem alkoholu lub piją go w trakcie dyżurów. Postanowiliśmy podsunąć mu kilka pomysłów. Artur Kępa: Proszę mi podać sposób. Reporter: Obowiązkowe badanie alkotestem przed wyjazdem z bazy. Artur Kępa: Dobrze, wprowadzimy to. Reporter: Wyrywkowe badanie po pracy, wówczas nikt się nie odważy. Artur Kępa: Uważam, że to dobry pomysł. Wprowadzę to. Reporter: Najgorsze jest to, że wcześniejsze przypadki niczego pana nie nauczyły. Artur Kępa: Możemy już przerwać.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl (Telewizja Polsat) (Telewizja Polsat)