Od libacji do libacji

Od libacji do libacji

Horror mieszkańców bloku w Międzyrzecu Podlaskim. Lokatorzy skarżą się na kłopotliwą sąsiadkę - Antoninę C. i jej syna. Podobno w ich mieszkaniu całymi dniami odbywają się alkoholowe libacje. Pijackie awantury, groźby i bójki są w budynku normalnością. Mimo częstych interwencji policji i licznych skarg mieszkańców, Antoniny C. nie można eksmitować.

Międzyrzec Podlaski -miasteczko w województwie lubelskim. W jego centrum znajduje się niewielki blok. Mieszka w nim 16 rodzin. Jak twierdzą, życie tam, to szkoła przetrwania.

- Wychodzą i specjalnie załatwiają się na klatce schodowej. Tu nie ma życia - mówi Czesława Brodawka, sąsiadka Antoniny C.

Trzy lata temu do bloku przy ulicy Kościelnej wprowadziła się Antonina Elżbieta C. Razem z nią zamieszkał jej dwudziestoletni syn. Przez pierwsze dni sąsiedzkie życie układało się świetnie. Już po miesiącu jednak życie nabrało innych barw.

- Ona się napije i zaczepia wszystkich. Wyzywa każdego, kto przechodzi - opowiada Helena Łukasik, sąsiadka Antoniny C.

- Całe gary włosów mi wyrwała! Nie wiem, czy to był człowiek, czy diabeł! Na wierzch powyłaziły jej oczy - dodaje Andrzej Brodawka, sąsiad Antoniny C.

Jak twierdzą sąsiedzi pani Antoniny, w ich bloku do awantur dochodzi praktycznie codziennie.

- Myśmy po nocach nie spali, bo ona nas chciała podpalić. Mam już czwarty czy piąty wizjer. Ta pani zamalowuje mi - mówi Alicja Siedlanowska, sąsiadka Antoniny C.

Tylko w tym roku w związku z panią Antoniną i jej synem miejscowa policja interweniowała ponad 20 razy. Mieszkańcy Kościelnej napisali do urzędników około stu skarg. Mimo to, nikt nie ma pomysłu jak rozwiązać ich problem.

- To jest już jej czwarte miejsce zamieszkania, ponieważ we wszystkich dotychczasowych były z nią problemy - opowiada Artur Grzyb, burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego. -

Nie możemy kierować się emocjami. My staramy się w każdym przypadku badać szczegółowo sprawę i przekazujemy ją do prokuratury bądź do sądu - informuje Krzysztof Semeniuk z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.

Na panią Antoninę czekaliśmy do późnych godzin wieczornych. Niestety, nie pojawiła się w domu. Kiedy wróciliśmy następnego dnia, okazało się jednak, że na Kościelnej doszło do kolejnej potyczki. Tym razem nawet? polała się krew.

- Najpierw dostałam w oko, później po głowie. Okładali pięściami. Powiedział, że mnie zabije - mówi Alicja Siedlanowska, sąsiadka Antoniny C.

- Źle się czuję. Pobita zostałam przez dwie sąsiadki. Syn jest zamknięty, bo mnie ratował. Kijem bejsbolowym zostałam uderzona - twierdzi Antonina C., na którą skarżą się mieszkańcy bloku. - Syn pani Antoniny miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie, doszło do sprzeczki z sąsiadami, funkcjonariusze podjęli decyzję o zatrzymaniu Pawła M. w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia - informuje Krzysztof Semeniuk z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.

Przeciwko Antoninie C. i jej synowi w sądzie toczy się już sześć spraw. Mimo to, mieszkańcy Kościelnej wciąż nie mogą doczekać się ich eksmisji. Niebawem burmistrz miasta ma złożyć w tej sprawie oficjalny pozew. Już teraz wiadomo, że nawet jeśli decyzja zapadnie, Antonina C. wciąż pozostanie na swoim miejscu.

- Nie mamy lokali socjalnych. Mamy takie przypadki, że ludzie czekają na eksmisję po kilka lat, tylko dlatego, że nie mamy odpowiednich lokali - tłumaczy Artur Grzyb - burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)