"Polacy parobkami u Niemca"
Tragedia państwa Smolińskich z Kanigowa na Warmii i Mazurach. Rodzina musi oddać 26 hektarowe gospodarstwo wraz z domem Heinrichowi Lukaschewskiemu. Mężczyzna porzucił je w 1983 roku i wyjechał z rodziną w okolice Dortmundu. Tam dostał odszkodowanie za pozostawione w Polsce mienie - ponad 9 tys. marek. Czy należy mu się to, co porzucił?
- Cena tej nieruchomości wzrosła z tych 9 tys. marek, dziś warta jest prawie milion złotych, więc opłaca się dochodzić odszkodowania - mówi Lech Obara, adwokat państwa Smolińskich.
- Wyszło tak, że robimy dla Niemca, bo na jego ziemi. Pracujemy dla niego, jak jacyć parobkowie - dodaje Teresa Smolińska.
Naczelnik gminy Nidzica pozwolił państwu Smolińskim wraz z 17-orgiem dzieci zamieszkać w Kanigowie.
- Wszystko, co się rozpadało, betonowaliśmy. W ogóle nie było dachu, bo Lukaschewski sprzedał go, żeby stąd wyjechać. Przyszliśmy tutaj w 1983 r. Od tego czasu płaciliśmy podatki. Niestety, gmina nie załatwiła formalności w księgach wieczystych i Lukaschewski stał się właścicielem gospodarstwa. Zabrał nam unijne dotacje i powiedział, że chce nas stąd wyrzucić - opowiada Kazimierz Smoliński.
Początkowo wszytko wyglądało na to, że gospodarstwo będzie należeć do Polaków. W 2009 roku Sąd Rejonowy w Nidzicy przyznał im prawo do zasiedzenia, bo mieszkają tu od 1983 roku - ponad 20 lat. Jednak po apelacji Heinricha Lukaschewskiego, sąd okręgowy postanowienie zmienił.
- Po stronie posiadaczy nie było dobrej wiary, czyli przekonanie posiadacza, że jest prawowitym właścicielem - informuje Waldemar Pałka, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Ale państwo Smolińscy mają jeszcze szansę na odzyskanie gospodarstwa. Sprawa kasacyjna trafi aż do Sądu Najwyższego.
- Właścicielem tego gospodarstwa był Skarb Państwa , bo na mocy prawa przechodziła własność po wyjeżdżających. Pan Smoliński zasiedział to na mieniu Skarbu Państwa - mówi Lech Obara, adwokat państwa Smolińskich.
Zdaniem adwokata państwa Smolińskich, Henryk Lukaschewski, biorąc bilet w jedną stronę do Niemiec, stracił polskie obywatelstwo i mienie. Jego zdaniem dowodzą tego dokumenty.
- To cymesy z tamtych lat. Bilet podróży w jedną stronę, który uzyskiwał późny przesiedleniec pan Lukaschewski. Napisane jest wyraźnie: "posiadacz niniejszego dokumentu nie jest obywatelem polskim" - mówi Lech Obara, adwokat państwa Smolińskich.
Jeżeli Sąd Najwyższy orzeknie zasiedzenie Skarbu Państwa, to państwo Smolińscy mogą otrzymać gospodarstwo "za grosze", choć dziś warte jest - wg. wyceny Lukaschewskiego - 850 tys. złotych
- Trzeba wykupić ten majątek. Środki powinno zapewnić państwo. Pan Smoliński mógłby stać się dzierżawcą tego gospodarstwa, mieć prawo wykupu z odpowiednią bonifikatą rzędu 90 procent - mówi Dariusz Szypulski, burmistrz Nidzicy.
Właśnie na takie orzeczenia czeka wielu Polaków mieszkających w opuszczonych przez przesiedleńców budynkach i gospodarstwach. Z Polski wyemigrowało do Niemiec około pół miliona osób. Każdy z nich teoretycznie może występować o zwrot mienia lub odszkodowanie od Skarbu Państwa. A wtedy Skarb Państwa może pójść z torbami.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)