Prawo nie chroni ciąży

Prawo nie chroni ciąży

Pani Beata miała groźny wypadek samochodowy. Była w ósmym miesiącu ciąży. Niestety, dziecko zmarło. Kobieta była ubezpieczona od następstw nieszczęśliwych wypadków, ale odszkodowanie jej się nie należy, bo syn urodził się martwy. Według kodeksu cywilnego, nigdy nie był człowiekiem.

Pani Beata i pan Marek są małżeństwem od 11 lat. Wraz z siedmioletnim synem mieszkają w Grudusku koło Mławy. Małżonkowie marzyli o jeszcze jednym dziecku. Rok temu pani Beata ponownie zaszła w ciążę. Była w ósmym miesiącu, gdy miała wypadek samochodowy.

- Z drogi podporządkowanej wyjechał nam samochód. Nie miałam żadnych szans na wyhamowanie - wspomina pani Beata.

- Wykonano cesarskie cięcie, niestety dziecko, które wydobyto, nie żyło - dodaje Jacek Krzyśpiak ze Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie.

Przed wypadkiem pani Beata ubezpieczyła samochód w firmie Moje Towarzystwo Ubezpieczeń. Wykupiła również ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków kierowcy i pasażerów. Po wypadku okazało się, że "zgodnie z wykładnią językową dziecka nienarodzonego nie można traktować jako pasażera pojazdu". Firma odmówiła wypłaty odszkodowania.

- W obecnym stanie prawnym dziecko posiada zdolność prawną dopiero od momentu urodzenia - informuje Tomasz Wróblewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

- Tyle się w telewizji mówi, że od momentu zapłodnienia jest to już osoba, a oni twierdzą, że ośmiomiesięczne dziecko, które zginęło podczas wypadku, zostało pochowane i ma pomnik na cmentarzu nie jest osobą - mówi Marek Ratowski, ojciec nienarodzonego Pawełka.

Dramat rodziny Ratowskich jest kolejnym dowodem na niespójność polskiego prawa. Zgodnie z kodeksem karnym, życie ludzkie zaczyna się od momentu poczęcia. Kodeks cywilny uznaje człowieka od chwili narodzin.

- Zgodnie z prawem, jeżeli dziecko nie urodzi się żywe, nie jest pasażerem. Rolą ubezpieczyciela nie jest zmiana prawa - mówi Wojciech Wężyk, dyrektor biura prasowego grupy Ergo Hestia.

- Prawo jest dla nas, nie jest obiektem, który ma istnieć sam dla siebie. W tym sensie potrzebny jest zdrowy osąd, kiedy to prawo stosujemy - mówi Paweł Łuków, prof. Zakładu Etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.

Firma ubezpieczeniowa odmawiając odszkodowania postępowała zgodnie z prawem. Po naszej interwencji zmieniła jednak zdanie i postanowiła wypłacić pieniądze.

Wytyczanie granic życia od zawsze różni polityków i etyków. Czy powinniśmy jednak zmienić prawo?

- Należy postanowić, że jest to np. 6 miesiąc, kiedy owo odszkodowanie jest wymagalne. Natomiast, szczerze mówiąc, nie mam pewności - mówi Marek Wichrowski z Zakładu Historii Medycyny i Filozofii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

- Musielibyśmy dosyć często rozstrzygać, czy w danych okolicznościach mamy do czynienia z jedną osobą, czy z dwiema. Problemy byłyby przy wypisywaniu mandatów, mógłby być kłopot z ustaleniem odpowiedniej liczby pasażerów przy kupowaniu biletów na podróż pociągiem, czy samolotem - twierdzi Paweł Łuków z Zakładu Etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.

Gdzie jest granica życia? Od którego momentu płód jest człowiekiem? Czy prawo we właściwy sposób chroni dzieci nienarodzone? Te pytania dla nienarodzonego Pawełka już nie mają znaczenia...*

* skrót materiału

Reporter: Agnieszka Zalewska azalewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)