Stracili dom, walczą z panią wójt

Stracili dom, walczą z panią wójt

Skandal w gminie Wierzchowo koło Drawska Pomorskiego. Pani wójt nie chce pomóc rodzinie, której mieszkanie spłonęło w pożarze. Pan Waldemar z czworgiem małych dzieci znalazł schronienie u kuzyna. Niestety, wszyscy muszą się stamtąd wyprowadzić. Lokal należy do gminy, a pani wójt twierdzi, że są bardziej potrzebujący.

Pan Waldemar w pożarze stracił wszystko - majątek i dach nad głową. Zdesperowany wprowadził się do mieszkania swojego kuzyna, o które trwa walka w gminie.

- Wszyscy radni głosowali za tym, aby ta rodzina zamieszkała tam, chociaż doraźnie. Jest tam czworo małych dzieci - mówi Jolanta Augustyniak, radna gminy Wierzchowo. 

- Pani wójt odmówiła. Jako powód podała nieunormowaną sytuację prawną tego mieszkania - dodaje Jan Łuczak, radny gminy Wierzchowo.

Sporne mieszkanie jest własnością gminy. Głównym najemcą są kuzyni pana Waldemara: Magdalena i Marcina Woźniakowie.

- Ta sprawa trwa już 4 lata, odkąd nastała pani wójt. Chciałam wykupić ten lokal. Dostałam go jako nauczyciel. W międzyczasie to mieszkanie zostało przekwalifikowane, były wójt zdecydował, że możemy je wykupić, trwała procedura - opowiada pani Magda.

- Ona nie rozumie tego, że Marcin Woźniak to moja rodzina i on mi zaoferował pomoc - dodaje pan Waldemar.

Woźniakowie w 2006 roku otrzymali od wójta propozycję wykupu mieszkania. Mimo że spełnili wszystkie warunki, do wykupu nie doszło. Nowa pani wójt propozycji wykupu nie podtrzymała.

- Wójt tylko obiecał, to tak samo, jak ja bym pani obiecała, że sprzedam samochód. Pani nie może mnie zmusić do tego, żebym ja pani sprzedała, prawda? Nie było żadnej umowy przedwstępnej - mówi Emilia Niemyt, wójt gminy Wierzchowo.

I tu pojawia się problem. Pani wójt nie chce, aby mieszkanie zajęli pogorzelcy. Nie chce w nim też widzieć państwa Woźniaków.

- Wycofałam to, co obiecał poprzedni wójt, wycofałam wszystkie mieszkania do sprzedaży. Chcę je przeznaczyć na mieszkania socjalne - zapowiada Emilia Niemyt, wójt gminy Wierzchowo.

- Nie dostałam żadnego pisma z gminy, że pani wójt cofa sprzedaż tego mieszkania. Sąd mówi, że tak się nie robi - mówi pani Magda, najemca gminnego mieszkania.

Obie strony upierają się przy swoim i odwołują się od wyroków sądowych. Jednak to właśnie od pani wójt wszystko teraz zależy, bo tylko ona może wyrazić zgodę na udostępnienie mieszkania pogorzelcom.

- Jest też dwoje starszych ludzi, którzy zostali pozbawieni mieszkania - mówi pani wójt.

- Moja część domu się zachowała. Jestem w stanie tu mieszkać, proszę tylko o zabezpieczenie kuchni. Po 34 latach nie chcę się stąd wyprowadzać- mówi mężczyzna, którego mieszkanie ucierpiało w pożarze.

Stanowisko pani wójt jest twarde i jednoznaczne. Mieszkanie do czasu rozwiązania konfliktu ma być puste. *

* skrót materiału

Reporterzy: Małgorzata Frydrych, Izabela Kondracka

mfrydrych@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)