Surowe prawo prezesa
Państwo Kędziorowie zamieszkali w domku na terenie Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Słoneczny Stok" w Suchym Lesie. Chcieli zameldować tam dwójkę dzieci. Bez tego nie mogą one pójść do przedszkola i szkoły. Niestety, na meldunek już kilkakrotnie nie zgodził się prezes "Słonecznego Stoku". I tu szok! Jeden ze świadków twierdzi, że uzyskał zgodę na zameldowanie, ale... po wręczeniu łapówki.
- Kiedy się opłacałem, to prezes pomagał mi nawet w budowie domu. Kiedy przestałem płacić, zaczęły się problemy. Wyłącza mi prąd, nie podłącza mi wody, mimo że mam wszystko opłacone - opowiada pan Leszek, zameldowany na terenie ogrodu działkowego "Słoneczny Stok".
Pani Magdalena i Ryszard Kędziora mieszkają z dwójką dzieci: pięcioletnim Herbertem i dwuletnią Weroniką w Suchym Lesie niedaleko Poznania. Ponad rok temu wprowadzili się do domu na terenie Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Słoneczny Stok". Nie mieli gdzie mieszkać. Życie uratowała im babcia pani Magdaleny.
- Rodzice wymeldowali mnie ze swojego mieszkania, gdy się rozwodzili. Miałam wtedy 17 lat. Gdy zaszłam w ciążę, matka stwierdziła, że nie ma dla mnie miejsca nawet na wycieraczce - opowiada Magdalena Kędziora.
- Mieszkaliśmy przez dwa tygodnie w pokoju w piwnicy, którą wyremontowałem. Dzięki temu, że babcia się zadłużyła, mamy ten domek. Starliśmy się uzyskać mieszkanie socjalne, ale gmina nie dysponuje takimi lokalami - dodaje Ryszard Kędziora.
Państwo Kędziorowe byli szczęśliwi, że mają dach nad głową i kłopoty już ich ominęły. Kilka miesięcy temu próbowali zameldować swoje dzieci w nowym domu. To warunek, by mogły pójść do przedszkola, szkoły i korzystać z opieki medycznej.
Niestety, jak twierdzi pan Ryszard, prezes rodzinnego ogrodu działkowego sprzeciwia się zameldowaniu ich dzieci, a wójt twierdzi, że ma związane ręce.
- Opieramy się na prawie. Przepisy dotyczące ogródków działkowych mówią wyraźnie: ogródki są powołane do zabezpieczenia potrzeb wypoczynkowych za wyjątkiem potrzeb mieszkaniowych - mówi Feliks Berezowski, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Słoneczny Stok" w Suchym Lesie.
- Prezes nie może wyrażać bądź nie wyrażać zgody, on jako zarządca winien potwierdzić na druku meldunkowym przebywających tam. Na tym jego rola się kończy - mówi Hanna Grunwald z Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.
Oburzenie pani Magdy i pana Ryszarda było tym większe, że niektórzy mieszkańcy "Słonecznego Stoku" meldunek posiadają.
- Ja mam meldunek. Uzyskałem go płacąc panu prezesowi za zgodę w kopercie, po tysiąc złotych od każdego zameldowanego - mówi pan Leszek, zameldowany na terenie "Słonecznego Stoku".
- Ja w swojej siedmioletniej karierze byłem już łapówkarzem, złodziejem, sprzedawałem działki. Wolałbym, żeby mi to ktokolwiek udowodnił - odpowiada Feliks Berezowski, prezes "Słonecznego Stoku".
Po kilku dniach naszej interwencji spotkaliśmy się w wójtem gminy Suchy Las. Sytuacja zmieniła się. Wójt obiecał nam bez problemu zameldować państwa Kędziorów na działce.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
e-mail(Telewizja Polsat)