Szpital złamał mu nogę?

Szpital złamał mu nogę?

Pan Józef trafił do szpitala w Gnieźnie częściowo sparaliżowany. Poruszał się na wózku i miał tylko jedną nogę. Niestety, w szpitalu ją złamał, jak twierdzi przez pracowników placówki. Teraz mężczyzna przykuty jest do łóżka, a szpital nie poczuwa się do winy.

Józef Rosiak z Płaczkowa od 35 lat jest sparaliżowany. 60-letni dziś mężczyzna w 1974 roku spadł z przyczepy ciągnika i złamał kręgi szyjne. Od tego czasu poruszał się tylko na wózku.

-Jakoś nauczyliśmy się z tym żyć. Mąż był na tyle samodzielny, że zajął się dzieckiem, a ja mogłam spokojnie pójść do pracy - mówi Lucyna Rosiak, żona pana Józefa.

W 2000 roku los kolejny raz boleśnie doświadczył niepełnosprawnego już mężczyznę. Spadł ze schodów.

- Okazało się, że przy tym upadku noga pękła mu w udzie - wspomina Lucyna Rosiak.

Złamaną nogę lekarze zespolili za pomocą gwoździ i drutów ortopedycznych. Początkowo kość zrastała się dobrze. Jednak okazało się, że w miejscu złamania wdało się zakażenie. Nogę trzeba było amputować. Życie pokazało jednak, że nie był to koniec pasma nieszczęść pana Józefa. W lipcu tego roku mężczyzna dostał skierowanie na oddział urologiczny szpitala w Gnieźnie. Tam miał przejść niegroźny zabieg. Po konsultacjach lekarze uznali, że nie jest on konieczny i pan Józef ma wracać do domu. Zamówiono karetkę, aby odwieźć niepełnosprawnego pacjenta do domu. - Mąż poprosił pielęgniarkę, żeby mężczyźni go ubrali i pomogli wsadzić na wózek - mówi Lucyna Rosiak.

- Wziął mnie pod pachy, podniósł do pozycji siedzącej i przydusił swoim ciężarem. Skierował moją głową do kolan. Usłyszałem trzask - dodaje Józef Rosiak, któremu złamano nogę w szpitalu.

Zrobiono prześwietlenie. Okazało się, że jedyna noga pana Józefa złamana jest w podudziu.

- Mąż był załamany, zaczął krzyczeć, mówił, że nie chce już żyć i przechodzić drugi raz tego samego. Ortopeda powiedział, że boi się tego składać, bo mąż ma osteoporozę - opowiada Lucyna Rosiak.

- Zastępca ordynatora zaproponował mi ucięcie tej nogi. Nie chciałem całe życie być skazany tylko i wyłącznie na leżenie - dodaje Józef Rosiak.

Okazało się, że nogi pana Józefa w ogóle nie złożono. Teraz kości są w kształcie litery X. Mężczyzna ma żal do szpitala w Gnieźnie, gdzie złamano mu nogę. Teraz może tylko leżeć, o spacerach na wózku dawno już zapomniał. Swoją sprawą zainteresował już prokuraturę.

- Prokurator widzi konieczność powołania biegłego z dziedziny medycyny, który oceni, czy w okolicznościach podawanych przez pokrzywdzonego mogło dojść do urazu oraz czy podjęte leczenie było leczeniem poprawnym - informuje Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Pan Rosiak waży dosyć sporo. Osoby, które go przekładały wkładały w to dosyć sporo siły, ale nie było czegoś takiego, że ktoś się na tej nodze oparł. Pan Rosiak próbował pomóc, w wyniku czego trochę przygiął tułów, nieprawidłowo obciążył tą kończynę, co doprowadziło do złamania kości udowej - twierdzi - dr n. med. Ziemowit Kowalski, z-ca ordynatora Oddziału Urologii w Szpitalu Miejskim w Gnieźnie.

- Ja byłem dość aktywny. Poruszałem się na wózku po domu i na dworze, a oni mi wszystko zabrali -podsumowuje Józef Rosiak.*

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)