Ubezpieczyciel bez serca

Ubezpieczyciel bez serca

Stracili dziecko, ubezpieczyciel żądał dowodów. 14-letni syn państwa Mazurkiewiczów zginął potrącony przez samochód. Chłopak był ubezpieczony w Compensie. Odszkodowanie rodzina chciała przeznaczyć na nagrobek. Firma nie przelała jednak pieniędzy. Zamiast tego, zażądała od Mazurkiewiczów dowodów na to, że ich syn nie był pod wpływem narkotyków lub alkoholu oraz nie popełnił samobójstwa.

10 sierpnia 2009 roku. Ten dzień pozostanie na zawsze w pamięci rodziny Mazurkiewiczów z Ogard koło Gorzowa Wielkopolskiego. 14-letni Bartek, najstarszy z 6 rodzeństwa pojechał z młodszą o rok Olą po buty, które obiecała mu chrzestna. Dzieci wyruszyły rowerami do sąsiedniej wioski.

- Ja jechałam bliżej pobocza, a mój brat bliżej osi jezdni. Nie zdążyliśmy za dużo rozmawiać, to było tak szybko, jak samochód uderzył w Bartka. Jechał bardzo szybko. Bartek nie wjechał na pas przeciwny, jechał normalnie, prosto - opowiada Ola, siostra Bartka.

Zrozpaczona matka postanowiła wybudować nagrobek dla ukochanego syna. Niezamożna rodzina chciała przeznaczyć na to pieniądze z ubezpieczenia, jakim chłopiec objęty był w gimnazjum.

- Polisa obejmowała wszystko: wypadki, śmierć. Syn był ubezpieczony na kwotę 7 tysięcy złotych od śmierci. Wraz z mężem pojechaliśmy do jednej z filii Compensy, złożyliśmy papiery, których od nas wymagano. Usłyszeliśmy, że w ciągu 30 dni otrzymamy pieniążki na konto - mówi Marianna Mazurkiewicz, matka zmarłego Bartka.

Rodzina jednak nie doczekała się wypłaty odszkodowania w obiecanym terminie. Nadal czekała i dzwoniła.

-Kiedy minęło 30 dni, zadzwoniłam do pana, który prowadził sprawę syna. Powiedział, że wymagane są badania z prokuratury na poziom alkoholu lub narkotyków we krwi syna. Chciał ustalić, czy syn nie popełnił czasami samobójstwa, bo jest mu to potrzebne do ustalenia kompetencji firmy, jak on to określił - opowiada pani Marianna.

Matka wysłała faksem do Compensy zaświadczenie o braku podejrzeń prokuratury, że Bartek mógł być pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jednak jej kolejne telefony pozostawały bez odpowiedzi. Compensa odpowiadała, że czeka na wyniki postępowania w prokuraturze.

- To nieprofesjonalne działanie. Zakład ubezpieczeń we własnym zakresie powinien tego typu rzeczy ustalać. Sprawa wydaje się oczywista, to świadczenie powinno zostać spełnione - dodaje Aleksander Daszewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. 20 listopada 2009 roku spotkaliśmy się z przedstawicielem firmy Compensa.

- Odszkodowanie będzie wypłacone w dniu dzisiejszym - zapewnił nas Marek Gołębiewski, rzecznik ubezpieczyciela.*

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)