W areszcie przez szarpaninę
Znalazł się w złym czasie, w nieodpowiednim miejscu. 27-letni pan Jerzy z Lublina chciał pomóc znajomemu i wdał się bójkę pod pubem. Całe zdarzenie zauważyli policjanci. Pan Jerzy trafił do aresztu. Choć nikt w szarpaninie poważnie nie ucierpiał, a mężczyzna ma nienaganną reputację, przebywa za kratami już 9 miesiąc!
Dwudziestosiedmioletni pan Jerzy dziewięć miesięcy temu wraz z kolegą poszedł na stare miasto w Lublinie. Tam poznali Klaudiusza W. Po kilku godzinach wychodząc z pubu spotkali dwóch mężczyzn oraz kobietę. Wśród napotkanych mężczyzn był Niemiec. Nagle między Klaudiuszem W., a jednym z mężczyzn wybuchła bójka.
- Kolega syna powiedział, że nie brał on udziału w żadnym rozboju, że to była tylko szarpanina, bo każdy był pod wpływem alkoholu. Klaudiusz W. był nadpobudliwy, złapał mężczyznę i przewrócił go na ziemię. Ten mężczyzna złożył później zaświadczenie, że ma zadrapania i siniaki, które wygoiły się po siedmiu dniach - opowiada Alina Kopacz, matka pana Jerzego.
- Nigdy nie był agresywny, nie uczestniczył w konfliktach. Kiedy była sytuacja stresująca, Jerzy starał się łagodzić konflikty, a nie w nich uczestniczyć - dodaje Jarosław Szkoda, kolega Jerzego.
Mężczyźni szarpali się. Podczas bójki kobieta rozbiła na głowie Klaudiusza W. butelkę.
Po chwili do szarpaniny dołączył pan Jerzy. Bójkę zauważyli patrolujący stare miasto policjanci. Po interwencji Klaudiusz W. trafił do zakładu psychiatrycznego, a pan Jerzy do aresztu.
- Prokuratura uznała, że są podstawy po postawienia zarzutów wszystkim trzem podejrzanym, to stanowisko potwierdził sąd. Jerzy K. nie przyznaje się do tego, ale ostateczną decyzję podejmie sąd - mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Według rodziny i obrońcy pana Jerzego, wątpliwości w tej sprawie jest więcej. To niespójne zeznania świadków i brak dostatecznych dowodów do osadzenia pana Jerzego w areszcie.
- On jest w ciężkim szoku. To młody chłopak z dobrej rodziny, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Brak jest przesłanek do zastosowania aresztu - uważa Maria Maleska, adwokat pana Jerzego.
Przez pierwsze trzy miesiące rodzina pana Jerzego miała nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni, że do akt zostanie dołączone przesłuchanie obywatela Niemiec. Niestety, dopiero po ośmiu miesiącach Niemiec został przesłuchany, a panu Jerzemu prokuratura postawiła zarzut usiłowania dokonania rozboju, pobicia i użycia gróźb karalnych. W areszcie przebywa już dziewiąty miesiąc.
- Kwestia ta jest niezależna od nas, gdyż to nie prokuratura lubelska wykonuje te czynności, ale prokuratura niemiecka - tłumaczy Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Zrozpaczona matka przez kilka dni protestowała przed prokuraturą. Wszystko po to, by jak twierdzi, zapewnić synowi obiektywny osąd.
- To strasznie boli, bo on nie powinien tu być . Modlę się, żeby tam wytrwał i żeby udało mu się wyjść z jak najmniejszym obciążeniem psychicznym - rozpacza Alina Kopacz.
O swoim i syna dramacie pani Alina jeszcze raz przypomniała mediom na konferencji prasowej w obecności adwokata.
- Prokuratura nie może bawić się w Boga. To przecież nie jest takie trudne, przesłuchać świadka, który zamieszkuje na terenie Niemiec. Dlaczego tak długo trwało pozyskanie zeznań Niemca? Dlaczego tak długo mój syn ma przebywać w areszcie? Jesteśmy przerażeni - mówi pani Alina.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
(Telewizja Polsat)