Wojna futbolowa
Dziesięć lat. Tyle czasu prowadzi swoją prywatną wojnę z kibicami i piłkarzami pewna rodzina spod Rzeszowa. Z ich posesją graniczy boisko piłkarskie, na którym w sezonie prowadzone są rozgrywki. Członkowie rodziny Panków meczów nie oglądają. Nie mają do tego głowy. Muszą zmagać się z agresją sportowców i kibiców.
- Ja tutaj stawiam tablicę z napisem: ,,teren prywatny" ,,wstęp wzbroniony". Piłki wpadają pod tablicę. - mówi Anna Panek, właściciel działki sąsiadującej z boiskiem.
Dla Anny Panek i jej córki Elżbiety Pieli ze wsi Czarna Łańcucka koło Rzeszowa, każdy mecz piłkarski to wielka trauma. A to dlatego, że potyczki piłkarzy rozgrywają się tuż za ich ogrodzeniem, a na posesję wciąż wpadają piłki. I wtedy zaczyna się wyścig.
- Jak zobaczy, że piłka wpadła, to już goni. Siedzi pod gruszką i łapie piłki jak jest mecz - mówi Aniela Styś, sąsiadka Anny Panek.
- My nie dajemy rady tych piłek po prostu podawać - mówi Elżbieta Piela, której działka graniczy z boiskiem piłkarskim.
- Ta pani jest po prostu umysłowo chora, nieleczona, niezbadana. Trzeba ją zbadać - mówi Aniela Styś, sąsiadka Anny Panek.
Ponad trzy lata temu na podwórzu Anny Panek rozegrała się regularna bitwa. Zaczęło się tak jak zwykle. Na posesję wpadła zabłąkana piłka z boiska. Od razu znalazł się też śmiałek, który postanowił ją odbić. Kibic Stanisław W. to daleki krewny rodziny.
Reporter: Wszedł pan i powiedział pan, że oddajcie piłkę?
- Ciotka wzięła pałę i zaczęła mnie bić - mówi Stanisław W.
Reporter: Pałą pana biła?
- A jak?- mówi Stanisław W.
- Zięć Anny Panek dostał tak, że potem musieli mu składać nos - mówi Aniela Styś - sąsiadka Anny Panek.
- Ten oskarżony za ów czyn został skazany na karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym wykonaniu na okres próbny 2 lata - mówi Dariusz Zrębiec z Sądu Rejonowego w Łańcucie.
Pani Anna i jej rodzina marzą o tym aby przenieść uciążliwe boisko w inne miejsce. Władze gminy od lat obiecują, że to da się załatwić. Cała wieś spekuluje ile piłek mogła uzbierać Anna Panek. Domysłom nie ma końca. Nam kobieta zdecydowała się pokazać tylko najciekawsze okazy ze swojej kolekcji.
- Ludzie mówią , że siedemdziesiąt piłek zabrałam, inni, że trzysta wzięłam - mówi Anna Panek.
Reporter: Ile pani wzięła piłek ?
- Kilkadziesiąt przez dziesięć lat - mówi Anna Panek. *
*skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba (Telewizja Polsat)