Wróci do patologicznej rodziny
Szokująca decyzja sądu. Dwuletnia Julka zostanie odebrana rodzinie zastępczej i trafi pod opiekę swojej babki. Kobieta mieszka razem z matką dziewczynki, Ewą L. W sumie Ewa L. urodziła troje dzieci i do każdego z nich straciła prawa rodzicielskie. Wszystko przez ciągłe awantury i nadużywanie alkoholu. Dlaczego Julka ma wrócić do biologicznej matki?
Pani Dorota i jej mąż półtora roku temu zostali rodziną zastępczą dla kilkumiesięcznej Julii. Dziewczynka została odebrana przez policję biologicznym rodzicom, którzy spacerowali z córką pijani.
- Przeżywaliśmy bardzo ciężkie chwile. Julka wstawała o godzinie czwartej, piątej rano, by bawić się. To był jej normalny tryb życia. Bardzo mało jadła, w zasadzie same biszkopty - opowiada Dorota Pszczoła, matka zastępcza Julii.
Dwuletnia Julia jest trzecim dzieckiem Ewy L. Do żadnego z nich kobieta nie ma już praw. Pierwszą córką, Klaudią, opiekuje się babcia. Drugie dziecko, trzyletni Mateusz, trafił do rodziny adopcyjnej. A prawa rodzicielskie do Julki Ewa L. straciła miesiąc temu.
- Nie było ze strony matki żadnego zainteresowania córką. Na ulicy ją zaczepiałam, żeby pokazać jak wygląda Julka, to była oziębła. Zimna postać, bez uczuć - wspomina Dorota Pszczoła.
Rodziną Julki: jej babką i matką, które mieszkają razem, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Lubartowie zajmuje się już kilka lat. Niestety, ani matka, ani babka, która jest rodziną zastępczą dla najstarszej córki Ewy L., nie ma dobrej opinii.
- Źle się tam dzieje. Ciągle słychać awantury, nadużywany jest alkohol - mówi Jarosław Gajewski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Lubartowie.
Babka Julii i jej matka nigdy Julią nie interesowały się. Jednak kilka miesięcy temu postanowiły o nią zawalczyć. I co najgorsze, sąd podjął szokującą decyzję. Postanowił zabrać dziecko od rodziny zastępczej i oddać babce.
- Dla mnie taki wyrok, to jest cios w plecy. To dziecko jest inteligentne, a ze strony rodziny nie ma dla niego uczucia - mówi Dorota Pszczoła.
- Nie popełnia błędu ten, kto nic nie robi, ale w przypadku sądu nasza wrażliwość jest wyostrzona, bo chodzi o dzieci. Ta sprawa powinna być przeanalizowana, powinny zostać przepytane wszystkie strony. Niestety, w tym przypadku tego zabrakło - mówi Jarosław Gajewski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Lubartowie.
Powiatowe Centrum Rodzinie wobec szokującej decyzji sądu nie pozostało obojętne. Natychmiast sprawę zgłosiło do prokuratury.
- Ze wstępnych ustaleń, w ocenie prokuratury, decyzja sądu nie była decyzją słuszną - mówi Beata Syk-Jankowska z prokuratury w Lublinie.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk, Grzegorz Kowalski (Telewizja Polsat)