Wyremontowali, nie mieszkają

Wyremontowali, nie mieszkają

Zaufali radcy prawnemu i stracili majątek życia. Państwo Bornsztajowie umówili się z Teresą i Zenonem P., że jeśli wyremontują ich pieczarkarnię, to będą mogli w niej zamieszkać. Inwalidzi zainwestowali w budynek około 40 tys. zł. Niestety, kiedy remont był skończony, radca prawny i jego żona zmienili w pieczarkarni zamki. Starsza para została z niczym.

Państwo Bornsztajowie są parą schorowanych inwalidów po pięćdziesiątce. Pan Stanisław po przebytym udarze nie mówi i nie chodzi. Ze względu na jego stan zdrowia, dwa lata temu sprzedali mieszkanie w małej miejscowości Gorazdów i postanowili poszukać czegoś do wynajęcia we Wrześni. Z ogłoszenia trafili do Zenona P. - radcy prawnego i jego żony Teresy.

- Z początku byli bardzo mili. Myśleliśmy z mężem, że trafiliśmy na dobrych ludzi - opowiada Danuta Bornsztaj.

- Zaproponowali im mieszkanie w budynku gospodarczym, znajdujące się na terenie nieruchomości, w której oni sami mieszkali - dodaje Dorota Tomaszewska, dziennikarka "Wiadomości Wrzesińskich".

Pani Danuta i pan Stanisław za zajmowane pomieszczenie gospodarcze płacili 750 zł miesięcznie. Ponieważ pomieszczenie okazało się za małe dla poruszającego się na wózku pana Stanisława, państwo Bornsztajowie po pół roku postanowili się wyprowadzić. Wtedy - w kwietniu 2008 roku - z ust państwa P. padła nowa propozycja.

- Właścicielka zaproponowała im, że mogą wyremontować sobie pieczarkarnię, która jest kilkanaście metrów dalej. Jeśli z własnych pieniążków wyremontują sobie ten budynek, to będą mogli mieszkać w nim tak długo, aż wyczerpią się te środki, które oni poniosą na remont tego mieszkania - opowiada Dorota Tomaszewska z "Wiadomości Wrzesińskich".

Państwo Bornsztajowie w remont włożyli prawie 40 tysięcy złotych. Jednocześnie w dalszym ciągu płacili czynsz za zajmowane małe pomieszczenie gospodarcze. Upragniona przeprowadzka do większego lokalu miała nastąpić w październiku 2008 roku. Tydzień przed nią stało się jednak coś, czego się nie spodziewali.

- Ta pani rozwiązała pisemnie ze mną umowę, sugerując, że ja przestałam finansować remont - mówi Danuta Bornsztaj.

- Lokal, który wyremontowali państwo Bornsztajowie, wynajęła komuś innemu - dodaje Dorota Tomaszewska z "Wiadomości Wrzesińskich".

Państwo Bornsztajowie rozpoczęli więc kilkumiesięczną walkę o swoje. Efekt? Państwo P. kazali im dopłacić 23 tysiące złotych za rzekomo poniesione koszty dokończenia remontu pieczarkarni. Co więcej, w sierpniu tego roku kazali im się wynieść z zajmowanego dotychczas pomieszczenia gospodarczego.

- W piśmie, które otrzymałam od tej pani było, że do 20 października mamy zabrać wszystkie swoje rzeczy. Pojechałam 19 października i okazało się, że zamki już są wymienione - wspomina pani Danuta.

Dlaczego radca prawny i jego żona pozbawili dorobku życia parę inwalidów? Chcieliśmy zadać to pytanie państwu P. Niestety, nie byli zbyt rozmowni. Tymczasowe schronienie państwo Bornsztajowie znaleźli w Centrum Pomocy Bliźniemu w Zielińcu. Trafili tu z jedną torbą. Wszystkie ich rzeczy wciąż są u państwa P. O sprawie powiadomili prokuraturę.

- Prokuratura Rejonowa we Wrześni, mając na uwadze sytuację, w jakiej znaleźli się państwo Bornsztaj i fakt, że być może nie będą oni w stanie sami zapewnić sobie pomocy prawnej, nosi się z zamiarem podjęcia stosownych kroków pozakarnych, mających na celu pomoc i zweryfikowanie czy zawarta umowa nie wymaga interwencji również sądu cywilnego - informuje Jacek Motawski z Prokuratury Rejonowej we Wrześni.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)