Wyrzucą ją z Polski
Swietłana formalnie nie istnieje. Jest 16-letnią Ukrainką, która mieszka w domu dziecka. Trzy lata temu dziewczyna nielegalnie wjechała do Polski. Chciała być z matką. Ta jednak zostawiła córkę na pastwę losu. Los Swietłany poruszył jej wychowawców. Chcieli jej pomóc. Niestety, choć dziewczyna ma polskie korzenie, może zostać deportowana. Na Ukrainie nikt na nią nie czeka.
Swietłana pochodzi z małej miejscowości pod Kijowem. Do Polski, kraju swoich dziadków, przyjechała trzy lata temu. Granicę przekroczyła nielegalnie.
- Jechałam busem. Na ukraińskiej granicy przejechałam w bagażniku, a na polskiej między siedzeniami. Cieszyłam się, że jadę do matki - opowiada Ukrainka.
Rodzinne szczęście Swietłany nie trwało długo. Po dwóch miesiącach od przyjazdu, jej mama po prostu ją porzuciła. Dziewczyna została sama w obcym kraju, bez dokumentów, pieniędzy i dachu nad głową. Trzynastoletnia Swietłana musiała szybko dorosnąć.
- Pracowałam dorywczo, sezonowo: sady, pola, truskawki, jabłka. Z tego się utrzymywałam - opowiada Swietłana.
Przez ponad dwa lata Swietłana radziła sobie sama. We wrześniu 2009 dziewczyna uległa wypadkowi samochodowemu. Kiedy okazało się, że fizycznie jest, ale formalnie nie istnieje, trafiła do domu dziecka w Konstancinie.
- Pedagodzy, którzy pracują w ośrodku interwencyjnym musieli w jakiś sposób rozwiązać sytuację prawną Swietłany, gdyż ona w ogóle nie istnieje dla polskiego prawa - mówi Kajetan Wróblewski z fundacji Proksenos.
- Naszym obowiązkiem jest dać jej szansę, żeby tu została, skończyła szkołę, znalazła zawód, mogła w to życie samodzielne wejść - dodaje Wioletta Krawczyk, dyrektor Powiatowego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Konstancinie-Jeziornie.
Ale nie jest to takie proste. Zgodnie z literą prawa, Swietłanie jako cudzoziemce nielegalnie przebywającej w Polsce, grozi deportacja. Mimo iż nie chce, powinna wrócić na Ukrainę.
- Zakładam, że przebywanie w kraju pochodzenia jest sytuacją bardziej komfortową z punktu widzenia małoletniej osoby, niż przebywanie w kraju, który jest dla niej obcy - twierdzi Krzysztof Florczak z Urzędu do spraw Cudzoziemców.
- Po tych traumatycznych doświadczeniach trzech ostatnich lat, nastąpiłaby pewna powtórka: powrót tam, gdzie nie ma wsparcia, gdzie byłaby sama, gdzie byłoby jej bardzo trudno. Nie chciałabym zafundować jej takiego losu - mówi Wioletta Krawczyk, dyrektor Powiatowego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Konstancinie-Jeziornie.
Szesnastoletnia Swietłana ma polskie korzenie. Niestety, nie ma to w jej sytuacji szczególnego znaczenia.
- Niestety, nie ma klarownych przepisów, dzięki którym Swietłana mogłaby tutaj przebywać legalnie, zwłaszcza, że jest nieletnia. Musi nastąpić zmiana w ustawodawstwie polskim - mówi Maria Strzelbicka z Centrum Powitania w Warszawie.
Swietłana marzy o normalnym życiu w Polsce. Nie traci nadziei, że będzie mogła legalnie pozostać w kraju swych przodków. A przede wszystkim, że w końcu zacznie po prostu istnieć.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)