Zabił i jest na wolności
Tragiczny finał kłótni sąsiadów. Wacław Kumięga stanął w obronie drzew, które na jego posesji wycinał Jan P. Mężczyzna uderzył go ciężkim przedmiotem w głowę i uciekł. Pan Wacław w stanie krytycznym trafił do szpitala. Tam niestety zmarł. Prokuratura domagała się aresztu dla napastnika, ale sąd wypuścił go na wolność. Mimo, że nie pomógł konającemu mężczyźnie.
Siedlisko-Bogusz - niewielka wieś położona 20 kilometrów od Jasła. To tam dwa miesiące temu życie Zofii Kumięgi stało się nie do zniesienia.
Mąż pani Zofii, po powrocie z jarmarku, zauważył, że jego sąsiad wycina bezprawnie przydrożne drzewa rosnące na posesji Kumięgów. Doszło do kłótni. Jan P. uderzył jakimś narzędziem pana Wacława w głowę. Ten zalał się krwią i stracił przytomność.
- Kiedy znalazłam męża, to nie było tam nikogo. Wszyscy gdzieś poszli, nikt mu nie udzielił pomocy - opowiada Zofia Kumięga.
- Te wycięte drzewa miały ograniczać dojazd do pola podejrzanego. Wyjaśnił on, że zwracał się do gminy o wycięcie drzew, a kiedy po kliku miesiącach nie otrzymał zgody, wziął sprawy w swoje ręce i sam dokonał wycinki - dodaje Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.
Pani Zofia wezwała policję i pogotowie. Nieprzytomnego pana Wacława zawieziono do szpitala w Tarnowie. Mężczyzna w stanie krytycznym trafił na stół operacyjny.
Policja zatrzymała Jana P. Mężczyzna przyznał się do pobicia Wacława Kumięgi. Ponieważ groziła za to kara 10 lat pozbawienia wolności, prokuratura z Dębicy wystąpiła do sądu o areszt tymczasowy. Ten jednak odmówił.
- Sąd uzasadnił, że wysoka kara nie może stanowić przesłanki do zastosowania aresztowania. Sąd uznał, że podejrzany szczegółowo opisał przebieg zdarzenia, nie był wcześniej karany i jest w podeszłym wieku, ma 60 lat - informuje Dariusz Różański, prezes Sądu Rejonowego w Dębicy.
Prezes sądu, odczytując przed naszą kamerą uzasadnienie wyroku, dodał od siebie informację o wieku podejrzanego. Tego w pisemnym uzasadnieniu nie było. Dlaczego dodatkowo chciał dorzucić argument na korzyść niezastosowania tymczasowego aresztu? Tego nam nie wyjaśnił.
- To, że sprawca jest osobą w wieku 60 lat, że ma nieposzlakowaną opinię, że nie miał konfliktu z prawem, nie jest żadną okolicznością ustawową, która wyłącza stosowanie tymczasowego aresztu - twierdzi Paweł Golcew z Katedry Prawa i Postępowania Administracyjnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Prokuratura odwołała się od decyzji. Podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie prokurator będąca na sali rozpraw otrzymała informację, że Wacław Kumięga właśnie zmarł. Mężczyzna nie odzyskał przytomności. Sąd stwierdził, że zmieniły się okoliczności sprawy. Lecz zamiast aresztować Jana P., zarządził cofnięcie sprawy do ponownego rozpatrzenia i nakazał zbadać powody bezpośredniego powodu śmierci pokrzywdzonego.
- Jeżeli dowiadujemy się, że człowiek zmarł, a istnieje nawet potencjalny związek przyczynowo-skutkowy między pobiciem i śmiercią, to nie trzeba tego badać szczegółowo - uważa Paweł Golcew z Katedry Prawa i Postępowania Administracyjnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekipie reporterskiej Interwencji udało się porozmawiać z podejrzanym o pobicie ze skutkiem śmiertelnym - Janem P. Mężczyzna do tej pory nawet nie przeprosił swojej sąsiadki.
- On mnie pierwszy uderzył, ja się musiałem ratować - powiedział Jan P.
Rodzina pobitego śmiertelnie Wacława Kumięgi uważa, że Jan P. zawdzięcza wolność bliskiemu pokrewieństwu z byłym posłem i wicewojewodą tarnowskim, a obecnie radnym sejmiku samorządowego.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)