Zginął za spojrzenie w oczy
Okrutna zbrodnia w Nowej Hucie. 17-letni Łukasz zginął od ciosu kuchennym nożem. Na przystanku autobusowym zaatakował go 18-letni Artur K. Napastnik nie zamienił z ofiarą nawet zdania. Łukasz zginął, bo spojrzał mu w oczy.
Tego feralnego listopadowego dnia w krakowskiej Nowej Hucie padał deszcz. 17-letni Łukasz umówił się z kolegą na przystanku autobusowym. Tam doszło do tragedii.
- Szliśmy w stronę przystanku. W połowie drogi zauważyłem, że tam już ktoś stoi, ale nie spodziewałem się, że Łukasz go będzie znał. W pewnym momencie zauważyłem, że go koło mnie nie ma. Łukasz już stał przy nim. Patrzył mu się prosto w oczy, ani jednego zdania nie wymienili. Po chwili wyjął spod rękawa nóż i dźgnął Łukasza, później wbiegł do autobusu - opowiada Damian, kolega zamordowanego Łukasza.
Łukasz leżał w kałuży krwi. Damian próbował pomóc koledze. Pobiegł po pomoc. Po chwili na miejscu była policja i pogotowie. Próbowano reanimować chłopaka.
-Pacjent był bardzo wykrwawiony, nieprzytomny, bez oddechu. Natychmiast przewieziono go do szpitala - opowiada Leszek Gora, rzecznik szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
- Policjanci zorientowali się, że napastnik wskoczył do autobusu. Zatrzymano kilka osób, wśród nich był mężczyzna, który zadał cios - dodaje Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Ostrze noża rozerwało tętnicę i przeszło przez płuca. Łukasz nie miał szans. Zmarł w szpitalu. Sprawcą brutalnego napadu okazał się 18-letni Artur K., uczeń krakowskiego liceum. Szybko trafił w ręce policji. Ze sprawcą były też dwie dziewczyny. Żadna z nich nie pomogła rannemu Łukaszowi.
- Artek ponoć się bronił. Córka mówiła, że ci chłopcy nie pozwolili im wsiąść do autobusu. Artek wbił ten nóż, więc chcieli stamtąd uciec - mówi matka jednej z dziewczyn.
- Prokuratura przedstawiła Arturowi K. zarzut zabójstwa, a zatem uznaliśmy, iż wiedział on, że zadając cios nożem w okolice szyi spowoduje zgon pokrzywdzonego - informuje Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Ani prokuratura, ani policja nie znają motywu tej okrutnej zbrodni. Z ich ustaleń wynika, że chłopcy nawet się nie znali.
- Nie ma to logicznego sensu. Łukasz nie był chuliganem. To jest chore, że tacy ludzie chodzą po ulicach. Każdy mógł dostać takim nożem, akurat trafiło na mojego brata - mówi Sławomir Lipiński, brat Łukasza.
Reporter: Bożena Golanowska
bgiolanowska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)