Złodziej na wolności
Stanisław W. żyje z okradania innych. Podejrzewany jest o co najmniej 80 różnych kradzieży! W domu złodzieja zabezpieczono ogromne ilości zrabowanych przedmiotów. Mimo to, sąd wypuścił go na wolność. Stanisław W. otrzymał dozór policyjny. Posłusznie stawiał się na komisariacie i... dalej kradł. W końcu wpadł ponownie, a sąd ponownie wypuścił go z aresztu.
35-letni Stanisław W. przez kilkanaście miesięcy bezkarnie okradał mieszkańców Białegostoku i okolicznych miejscowości. Był nieuchwytny.
- Z naszych czynności można wnioskować, że w złodziejskim fachu był bardzo pracowity. Kradł wszystko, co wpadło mu w ręce. Była to elektronika, elektronarzędzia, tysiące sztuk - mówi Andrzej Baranowski z policji w Białymstoku.
Andrzejowi Matwiejczukowi w październiku 2009 roku złodziej ukradł z przydomowego zakładu sprzęt o wartości 30 tysięcy złotych. Kilka dni później okradziony mężczyzna przeczytał zamieszczone w gazecie ogłoszenie. Oferowano w nim do sprzedaży urządzenia, jakie mu skradziono. Pan Andrzej zatelefonował pod podany numer i umówił się ze sprzedającym.
- Pojechałem i zobaczyłem, że to wszystko jest moje. Powiedziałem, że idę do bankomatu i zadzwoniłem po policję - opowiada Andrzej Matwiejczuk.
Okazało się, że w mieszkaniu i piwnicach Stanisława W. znajdowały się ogromne ilości skradzionych przedmiotów. Prokuratura wystąpiła o areszt. Sąd stwierdził jednak, że Stanisław W. współpracuje z policją, bo wskazał, skąd skradł odnalezione rzeczy. Nie wskazał jednak, kto mu pomagał przy kradzieżach i komu sprzedał część skradzionego towaru.
- Sąd stwierdził, że nie ma podstaw do aresztu, bo nie ma obaw matactwa i tego, że podejrzany będzie się ukrywał - tłumaczy Janusz Sulima z Sądu Okręgowego w Białymstoku.
- Doświadczenie zawodowe i zabezpieczone fanty z kradzieży wskazują, że Stanisław W. mógł działać z innym sprawcą - mówi Urszula Sieńczyło z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Stanisław W. otrzymał dozór policyjny. Meldował się w wyznaczonym terminie na komisariacie. Mimo to, dalej okradał domy, zakłady i place budowy. W grudniu policjanci ponownie odwiedzili jego mieszkanie. Znaleziono w nim mnóstwo nowych, skradzionych przedmiotów. Prokuratura ponowiła wniosek o areszt, a sąd powtórnie wypuścił rasowego złodzieja na wolność. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję.
- Obecnie wiemy, że będzie można mu przypisać około 80 przestępstw kradzieży z włamaniem - informuje Urszula Sieńczyło z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
- To jest skandal, aberracja, że sąd nie stosuje aresztu, tylko dozór, który nie jest skuteczny. To jest działanie demoralizujące, bo on kpi z prawa, a wymiar sprawiedliwości na to przystaje. To jest parodia a nie praworządne państwo - podsumowuje prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)