"Atak" 82-latki

Pani Maria ma 82 lata. W styczniu tego roku miała udar. Gdy chorą i słabą kobietę wypisywano ze szpitala, jedna z pielęgniarek opiekujących się panią Marią, złamała rękę. Stwierdziła, że staruszka ją popchnęła. Pielęgniarka złożyła wniosek o ściganie w prokuraturze.

- Ona najpierw z kimś rozmawiała, a potem bryk i upadła - opowiada Maria Januszkiewicz. - Gdyby mówiła prawdę, to upadłaby koło łóżka, a upadła na środku sali - dodaje Aleksander Januszkiewicz, syn pani Marii.

Wypadek pielęgniarki miał miejsce w pracy. Poprosiliśmy więc szpital o komentarz.

- Nie uzyskałem zgody na informowanie mediów o tym zdarzeniu - mówi ordynator jednego z oddziałów w szpitalu w Białymstoku.

- Po prostu mnie popchnęła i upadłam. Nie usłyszałam słowa "przepraszam", tylko brzydkie wyrazy, tak nie może być - mówi pielęgniarka, która oskarżyła panią Marię o złamanie ręki.

Pielęgniarka zażądała od staruszki 5 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd uznał panią Marię winną nieumyślnego spowodowania uszkodzenia ciała. Trudno ocenić, dlaczego. Nie ma bowiem świadków, którzy potwierdziliby jednoznacznie wersję pielęgniarki.

Oto fragment zeznań jednej z pacjentek:

"Samego momentu upadku nie widziałam, tylko łomot upadania, nie mogę powiedzieć w detalach"

Fragment opinii biegłego sądowego:

"Mało jest prawdopodobne, by starsza osoba siedząca, niesprawna, nie podnosząc się, nie wstając, mogłaby skutecznie doprowadzić do utraty równowagi".

Sąd ostatecznie odstąpił od wymierzenia kary, zasądzając jedynie 100 złotych na rzecz organizacji pożytku publicznego. Wymiar sprawiedliwości uznał jednak winę schorowanej staruszki. Teraz pielęgniarka może starać się o odszkodowanie w procesie cywilnym. *

* skrót materiału

Reporter: Bożena Golanowska bgolanowska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)