Matka wyrzuca córkę

Matka wyrzuca córkę

Pani Agnieszka z mężem zaciągnęli kredyt dla matki w wysokości 350 tys. zł na wykończenie domu. W zamian mieli zamieszkać w jej dotychczasowym mieszkaniu. Wszystko zmieniło się, kiedy matka wykupiła lokal za przysłowiową złotówkę. Kobieta kazała córce się wyprowadzić lub odkupić mieszkanie za 200 tys. zł.

Krzyki, wyzwiska, interwencje policji - to od roku codzienność rodziny pani Agnieszki w Brzegu. Powód - wspólny kredyt w wysokości 350 tysięcy złotych. Przedmiot sporu - mieszkanie, które matka obiecała córce, ale nieoczekiwanie zmieniła zdanie. 

- Mam tak prawie codziennie. Wczoraj była, nie zapowiedziała się. Robi coś takiego, że staje pod klatką, nie dzwoni nawet, wzywa policję i mówi, że ja jej nie chcę wpuścić - opowiada Agnieszka Nowotniak.

Ponad rok temu pani Agnieszka z mężem za namową matki, zostawiła wszystko w Opolu i przeniosła się do mieszkania w Brzegu. W zamian za wzięcie kredytu dla matki, mieli mieć ciszę, spokój i mieszkanie. Kilka dni temu matka za przysłowiową złotówkę wykupiła lokal.

- Matka sobie wyceniła to mieszkanie na 200 tysięcy złotych. Chce od nas 200 tysięcy, a przecież myśmy już swój wkład kredytowy włożyli w jej dom - mówi Agnieszka Nowotniak.

Kilka kilometrów dalej mieszka matka pani Agnieszki. W domu wykończonym za pieniądze z kredytu.

- Jak będę chciała, to ja dam, a jak ja nie będę chciała, to nie dam - mówi pani Danuta, matka pani Agnieszki.

- Zdemontowano nam licznik. Teraz jest na kartę i to tylko dlatego, że na kolanach wybłagaliśmy dobrych ludzi z energetyki. Kierownik się zgodził. Inaczej zostalibyśmy bez prądu. 1 września teściowa złożyła pozew o eksmisję - opowiada Paweł Nowotniak, mąż pani Agnieszki.

Nie ma już szans na polubowne załatwienie sprawy. Teraz sąd zdecyduje, kto ma prawo do mieszkania.

- Naszym błędem było to, żeśmy nie spisali umowy u notariusza. Zaufaliśmy - mówi Paweł Nowotniak.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)