Radny pić i jechać może

Radny pić i jechać może

Prokuratorzy z Augustowa umorzyli śledztwo w sprawie radnego, który jechał rowerem pod wpływem alkoholu. Uznali, że ścieżka rowerowa na której został zatrzymany, nie jest drogą publiczną. Inne zdanie ma policja, ministerstwa: Infrastruktury i Sprawiedliwości. Czy radny uniknie odpowiedzialności?

W sierpniu w Interwencji opowiedzieliśmy historię Dariusza Szkiłądzia z Augustowa. Mężczyzna jest radnym powiatu, dyrektorem szkoły podstawowej i gimnazjum oraz członkiem miejscowej komisji antyalkoholowej. To on, jadąc slalomem ścieżką rowerową, został zatrzymany przez policjantów. Mężczyzna miał półtora promila alkoholu.

Po prawie dwóch miesiącach od zatrzymania radnego, kiedy sprawa ucichła, Prokuratura Rejonowa w Augustowie umorzyła postępowanie. Według niej radny mimo oznakowania drogi dla rowerów nie jechał po ścieżce rowerowej, która jest drogą publiczną, tylko po "trakcie jezdno-pieszym". W przepisach prawnych takie pojęcie formalnie nie istnieje.

- Miałam problem prawny i zwróciłam się do prokuratury okręgowej z zapytaniem. Ta odpowiedziała jednoznacznie, że nie jest to ani strefa zamieszkania, ani droga publiczna. Jest luka w prawie i należy to umorzyć - informuje Maria Bołtralik z Prokuratury Rejonowej w Augustowie.

Zwróciliśmy się o opinię do ekspertów Ministerstwa Infrastruktury. Według specjalistów sprawa jest jasna. Każda ogólnodostępna droga oznaczona przez gminę znakami "ścieżka rowerowa" jest drogą publiczną, na której obowiązują zasady ruchu drogowego. Podobną opinię, tym razem z Ministerstwa Sprawiedliwości, otrzymali dziennikarze Gazety Współczesnej.

- Ministerstwo Sprawiedliwości napisało, że to droga publiczna i obowiązują na niej takie same zasady, jak na każdej innej drodze. Sytuacja jest bezprecedensowa. Prokuratura udowodniła coś, co nie jest do udowodnienia. Gdyby to wykroczenie popełnił zwykły obywatel, to dawno by został osądzony - twierdzi Tomasz Kubaszewski, publicysta Gazety Współczesnej.

Okazuje się, że prokurator prowadząca postępowanie nie wzięła pod uwagę opinii biegłego specjalisty na ten temat. Dlaczego? Bo takiej opinii nie było - podobno z oszczędności.

- Są wytyczne z ministerstwa, że zbyt dużo powołujemy biegłych. Prokuratorzy także popełniają błędy. Jest droga do wznowienia postępowania i będzie można je wznowić - mówi Maria Bołtralik z Prokuratury Rejonowej w Augustowie.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)