Skrócili nogę o 15 cm
Dramat pacjentki. Lekarze leczyli jej otwarte złamanie kości udowej przez siedem lat. Kość pani Katarzyny nie chciała się zrosnąć. Kobieta przeszła kilkanaście zabiegów. W ich efekcie prawa noga jest krótsza od lewej o 15 centymetrów. Po latach nieskutecznego leczenia pani Katarzyna zmieniła klinikę. Dopiero w Poznaniu została wyleczona.
- Ja podejrzewam, że to był błąd. Można raz czy drugi się pomylić, ale nie wciąż przez 7 lat - mówi pani Katarzyna.
9 grudnia 2000 roku - ten dzień pani Katarzyna zapamięta na długo. Wtedy to zaczęła się jej bolesna walka o zdrowie.
- Jechaliśmy z mężem samochodem, wpadliśmy w poślizg, straciłam przytomność, doszłam do siebie dopiero w szpitalu. Noga była w trzech miejscach złamana: kolanie, udzie i szyjce - opowiada pani Katarzyna.
W szpitalu w Żninie operacyjnie założono pani Katarzynie specjalne pręty, dzięki którym złamana noga miała się zrosnąć. Już wtedy, po pierwszym zabiegu, złamana prawa noga pani Kasi była krótsza od zdrowej o 2 centymetry. Jednak wówczas wydawało się, że wszystko zakończy się szczęśliwie i pani Kasia wróci do domu, aby opiekować się dwójką swoich synów.
- Jakiś czas chodziłam już bez kul. Lekarz uznał, że można te pręty usunąć. Zostałam wypisana ze szpitala. Po 10 dniach miałam zdejmowane szwy w przychodni i tam ponownie złamałam nogę - opowiada pani Katarzyna.
Niestety, okazało się, że to dopiero początek jej cierpienia. Tym większego, że z powodu trudności finansowych jej mąż musiał wyjechać do pracy za granicą. Pani Katarzynie zakładano różnego rodzaju płytki, śruby, implanty. Wszystko na próżno. Każda kolejna operacja oznaczała skrócenie kości. W wyniku tych wszystkich zabiegów noga pani Katarzyny jest dziś krótsza aż o 15 centymetrów.
- Noga się nie zrastała. Robione były stale zabiegi, ale bez żadnego efektu - opowiada Aleksandra Kaczor, siostra pani Katarzyny.
Pani Katarzyna w ubiegłym tygodniu wysłała pozew do sądu w tej sprawie. Po 7 latach i wielu nieudanych próbach leczenia podjęła decyzję o zmianie szpitala. Trafiła do kliniki specjalistycznej w Poznaniu. Dopiero tam udało się doprowadzić do zrośnięcia kości. Dlaczego wcześniej lekarzom w Żninie nie udało się to?
- Podejrzewam, że pręty zostały za wcześnie usunięte. Lekarz w Poznaniu powiedział, że prętów nie usuwa się dopóki noga nie jest zrośnięta - mówi pani Katarzyna.
- Boję się, że w tej sytuacji może być przerzucanie się odpowiedzialnością, że winien jest producent implantu, płytki, może chirurg, może pacjentka. Państwa skandynawskie wprowadziły u siebie ubezpieczenia od złych skutków leczenia. Jest konsorcjum, które w imieniu państwa wypłaca odszkodowanie - mówi Adam Sandauer ze Stowarzyszenia "Primum Non Nocere". *
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)