Stocznia na dnie, związkowcy świętują

Stocznia na dnie, związkowcy świętują

Wstyd! Stocznia w Szczecinie upada, a związkowcy ze "Stoczniowca" bawią się w najlepsze. Ich czterodniowe szkolenie w hotelu w Międzywodziu zakończyło się alkoholową libacją. W zabawie nie przeszkodził im los prawie czterech tysięcy stoczniowców, którzy stracili pracę.

Gdy Stocznia Szczecińska straszy pustką, gdy stoczniowe dźwigi i suwnice rdzewieją z bezczynności, a ponad 3800 stoczniowców poszło na bruk, zarząd związku "Stoczniowiec" wybrał się nad morze. Do Międzywodzia, na czterodniowe szkolenie z... adaptacji w nowych miejscach pracy. W ośrodku do dyspozycji był basen, jacuzzi i taneczny parkiet.

Na bankiet związkowcy ze "Stoczniowca" czekali cztery dni. To podobno wbrew tradycji. We wcześniejszych latach imprezy odbywały się pierwszego dnia, twierdzi były już członek związku.

- Wcześniej w tym związku bawiono się od razu. Żadnych szkoleń nie było - mówi Zbigniew Wysocki, były członek zarządu "Stoczniowca".

I tym razem, w pięknym ośrodku nad morzem w Międzywodziu, tradycji stało się zadość - choć później. Zarząd ze "Stoczniowca" zamówił bankiet na ostatni, piątkowy wieczór.

- Ja nie zamawiałem żadnego alkoholu. To jest szkolenie dla naszego zarządu, nic nowego. Pieniądze na ten wyjazd zbieramy przez cały rok - twierdzi jeden z członków zarządu "Stoczniowca".

Przewodniczący związku Stoczniowiec odmówił udostępnienia rachunku za pobyt związkowców w Międzywodziu. Koledzy z innych związków ze Szczecina nie chcieli skomentować całego zdarzenia.

- Może i przegięli, może nie powinni się tak afiszować. Gdyby pan mi przyniósł zdjęcia ze szkolenia z klasztoru, to może byłby zbulwersowany, ale to są związkowcy. Prosta flaszka, są zadowoleni, wypiją, trochę się odstresują - mówi członek zarządu Związku Zawodowego "Solidarność 80" Stoczni Szczecińskiej.

Może się wydawać, że z bawiącymi się związkowcami solidaryzuje się Krzysztof Fidura, przewodniczący "Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowa. Był w Sejmie na posiedzeniu komisji Skarbu Państwa. Później zniknął, choć umówił się z nami na komentarz.

- Widocznie wielu związkowcom zostało na koncie dużo pieniędzy. Musieli z nimi coś zrobić - ironizuje Zbigniew Wysocki, były członek zarządu "Stoczniowca".*

* skrót materiału

Reporterzy: A.Bogoryja-Zakrzewski, W.Gaweł

abogoryja@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)