Upadłość za pieniądze

Upadłość za pieniądze

Mieczysław Jachymski poważnie zachorował. Rodzina wzięła kredyt na ratowanie jego życia. Niestety, leczenie okazało się zbyt kosztowne. Dziś Jachymscy mają już 40 tys. zł długu. Ich jedyną szansą miała być ustawa o upadłości konsumenckiej. Rodzina kwalifikowała się do ogłoszenia bankructwa, ale sąd ich wniosek odrzucił, bo za postępowanie trzeba zapłacić aż 8 tys. zł. Takiej sumy dłużnicy nie mieli.

- Czynszu zapłacimy 250 zł, więcej nie damy rady. Termin płatności 3 listopada. Rachunek za gaz - 203 zł. Ratę trzeba zapłacić, bo mi już komornikiem grożą - opowiada Mirosława Jachymska.

Tak wygląda niemal każdy dzień państwa Jachymskich z Poznania i ich dwójki dzieci. Kłopoty finansowe rodziny zaczęły się w 1999 roku. Wtedy okazało się, że 53- letni obecnie Mieczysław Jachymski choruje na zapalenie wątroby typu C. Konieczny był przeszczep.

- Lekarz powiedział, że mąż mógłby być zakwalifikowany, ale koperta musi być, a w niej 10 tys. zł. Zadłużyliśmy się - opowiada Mirosława Jachymska.

Wzięli jeden kredyt, potem następne. Na dojazdy do kliniki w Warszawie, potem na lekarstwa. Jednym kredytem spłacali poprzednie. Popadali w coraz większe długi, ale za wszelką cenę chcieli ratować życie pana Mieczysława. I uratowali. Od 7 lat ma nową wątrobę.

- Komornik już zajmuje jedną czwartą renty męża. Nie chodzimy jednak głodni, ostatnio do kościoła chodzę po jedzenie - opowiada pani Mirosława.

Na początku roku państwo Jachymscy usłyszeli o planach wprowadzenia ustawy o upadłości konsumenckiej. Pomyśleli, że to dla nich ostatnia szansa wyjścia z długów. Kiedy ustawa weszła w życie, złożyli do sądu odpowiedni wniosek.

- Wniosek został oddalony zarówno przez sąd pierwszej, jak i drugiej instancji. Dłużnik nie posiada majątku, który pozwala na opłacenie kosztów postępowania upadłościowego, czyli 8 tys. zł - informuje Jarema Sawiński z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Żaden bank nam tyle nie pożyczy. Jesteśmy w Biurze Informacji Kredytowej, a poza tym z czego my to spłacimy? - pyta pani Mirosława.

- Ta ustawa na pewno nie spełnia swojej roli. Uchwalono ją tylko po to, żeby stwierdzić, że w Polsce taka ustawa obowiązuje i jesteśmy krajem cywilizowanym. Na pewno te przepisy nie rozwiązuje problemów społecznych - ocenia Adam Sójka, adwokat.

Sytuacja finansowa rodziny Jachymskich jest coraz gorsza. Mimo że pani Mirosława pracuje w bibliotece, po zapłaceniu rat i rachunków nic jej nie zostaje. Kiedy byliśmy w Poznaniu z naszą kamerą, Jachymscy otrzymali wezwanie do sądu na rozprawę o eksmisję.

- Zadłużenie państwa Jachymskich sięga 40 tys. zł. To bardzo źle wygląda, ale paradoksalnie może to nam wszystkim pomóc, bo jesteśmy w stanie zapewnić im lokal socjalny o wysokim standardzie, który umożliwi dalsze leczenie pana Jachymskiego. Jednocześnie rodzina będzie płacić dużo niższy czynsz - mówi Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu.

Do problemów finansowych dochodzą jeszcze problemy zdrowotne. Pan Mieczysław nigdy już nie będzie w pełni zdrowy. Jest na rencie. Po zabraniu pieniędzy przez komornika zostaje mu 900 zł.

- Przeszczepiona wątroba przyjęła się, natomiast jest w niej bardzo posunięty proces marski. Pojawia się pytanie, czy pacjent się nie kwalifikuje do kolejnej transplantacji - mówi Katarzyna Świętek ze szpitala miejskiego w Poznaniu.

- Są dni, kiedy naprawdę żałuję, że naraziłem moją rodzinę na takie problemy, bo zdaję sobie sprawę, że to moja wina. Moja choroba spowodowała takie problemy - podsumowuje Mieczysław Jachymski.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)