Żądania bezdomnego

Żądania bezdomnego

Pan Adam od 4 lat mieszka w paśniku. Wymeldował się z rodzinnego mieszkania i osiedlił w lesie. Żyje z niewielkiej renty i pomocy społecznej. Kiedy jego sprawa nabrała rozgłosu, zgłosili się ludzie oferujący mężczyźnie pracę i mieszkanie. Pokój z łazienką proponowała mu także gmina. Dla pana Adama to jednak wciąż za mało. Dopóki nie dostanie, czego chce, z lasu nie wyjdzie.

Mała miejscowość Końcewo w województwie warmińsko-mazurskim. 35-letni pan Adam od 4 lat mieszka w lesie. O sprawie stało się głośno, kiedy matka pana Adama napisała list do lokalnej gazety z prośbą o pomoc dla syna, który jest na rencie socjalnej i 600 złotych nie wystarcza mu na życie.

- Wywołało to bardzo duży oddźwięk. Ludzie ofiarowali pomoc, jakąś pracę przy gospodarstwie za wikt i opierunek. Poinformowaliśmy go o tym, jednak nie był zainteresowany - mówi Jakub Grodzki, dziennikarz Gazety Piskiej.

- Ja nie wyobrażam sobie, że ja mam pracować, płacić, a taka złodziejska gmina dostaje pieniądze. To są potężne pieniądze z Unii i z podatków ludzi. Dostają te pieniądze i nic z nimi nie robią - twierdzi pan Adam.

Gmina proponuje różne formy pomocy dla pana Adama. Ten jednak ma wymagania i twierdzi, że byle czego brać nie zamierza. Sam wymeldował się z rodzinnego domu, bo jak twierdzi, z ojcem alkoholikiem żyć się nie dało.

- Dzisiaj proponujemy mu pokój z łazienką, ciepłą wodą, a on chce mieć całe mieszkanie i to najlepiej nie w gminie Ruciane-Nida, ale w gminie Pisz. Nie wiem, jak można pomóc człowiekowi, który ma tak wygórowane żądania. To jest niemożliwe - mówi Leszek Marek Gryciuk, burmistrz Miasta i Gminy Ruciane-Nida.

- Na pewno mieszkanie, nie mówię, że urządzone za 200 tysięcy, ale ludzkie warunki, Poza tym musiałbym mieć zapewnienie na piśmie, że po utracie dochodu, czyli renty i zasiłku, dostanę socjal , tak jak to jest w mądrych krajach. Taka gmina pomoże mi do momentu, kiedy stanę na nogach, bo teraz mam rentę przyznaną na 4 lata, a później co? - pyta pan Adam.

Pan Adam regularnie korzysta także z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ta pomoc jednak również go nie satysfakcjonuje.

- Dostaje makaron, gotowe dania, sery, mleko. Pobiera artykuły spożywcze, które wymagają przygotowania na gorąco, przygotowuje mu je mama - opowiada Krystyna Rudol, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rucianem-Nidzie.

- Wkurzyli mnie ostatnio, bo śrutę to ja mogę sam kupić i się najeść, po co mi takie pożywienie dla psów. Ja już się odzwyczaiłem jeść nabiału przez tyle lat. Człowiek musiałby dostać 500 złotych tygodniowo, żeby wyrobić z opłatami i ze wszystkim. W stosunku do cen i to nie jest przesada, minimum - mówi pan Adam.

Ponieważ mężczyzna nie może dogadać się z władzami gminy, postanowił swoim losem zainteresować Parlament Europejski. Jak na razie jednak kolejną zimę spędzi w lesie.

- Czekam do zimy, zobaczę, co Parlament Europejski mi powie, czy oni uważają, że tak prawa ludzkie powinny być szanowane. Potem oczywiście ONZ - zapowiada pani Adam.*



* skrót materiału

Reporter; Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)