Eksmisja przez figurkę Matki Boskiej

Eksmisja przez figurkę Matki Boskiej

Pani Helena w Rzeszowa postawiła na swojej działce figurkę Matki Boskiej. Miała zastąpić jej kościół, do którego kobieta nie jest w stanie chodzić. Nie spodobało się to prezesowi Rodzinnych Ogródków Działkowych Energetyk 1. Edward W. kazał kobiecie ją rozebrać, a następnie opuścić działkę. 76-letnia kobieta jest załamana.

76-letnia Helena Zarębska po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, w lutym tego roku wydzierżawiła działkę w Rodzinnych Ogródkach Energetyk 1 w Rzeszowie. Kiedy wybudowana została altanka i zasadzona roślinność, kobieta zleciła postawienie ponad dwumetrowej kapliczki w ogrodzie. Miała jej zastąpić kościół, do którego nie jest wstanie dojść o własnych siłach. To nie spodobało się prezesowi ogródków działkowych, który kazał figurkę usunąć. 

- Upomnienie mi dał raz, drugi. Powiedziałam, że rozbiorę, tylko musi przyjść ten, co stawiał - opowiada pani Helena.

Prezes wysłał kilka pism do kobiety. Staruszka nie mogła na nie odpisać, ponieważ w tym samym czasie zmarł jej syn. Na początku lipca usunęła kapliczkę. Figurkę schowała do altanki. Mimo to, prezes nakazał jej w trybie natychmiastowym opuścić działkę.

- Półtora miesiąca temu syna pochowałam, a on się znęca nad moją osobą. W życiu takiego człowieka nie spotkałam. Nie śpię przez niego po nocach - rozpacza pani Helena.

Sąsiad, który wstawił się za panią Heleną, 84-letni Tadeusz Drabik także ma problemy. Jego też prezes chce wyrzucić z działki, na której gospodaruje od 40 lat. Prezesowi nie podoba się to, że emeryt hoduje gołębie, mimo że czyni to już od 30 lat.

- Wcześniej prezes tego nie kwestionował. Dopiero, kiedy zająłem się figurką, zaczęły mu gołębie przeszkadzać. Nawet psa kazał usunąć do azylu lub uśpić - mówi Tadeusz Drabik, działkowiec.

Prezes ogródków działkowych "Energetyk 1" nie chciał widzom Interwencji pokazać swojej twarzy. Uważa, że w regulaminie działkowców nie ma mowy o stawianiu kapliczek.

- To skandal. Dręczy się dwoje starszych ludzi. Te działki są całym ich życiem. Wyrzucanie ich jest nieludzkie - twierdzi Małgorzata Froń, dziennikarka Gazety Codziennej Nowiny.

Zapytani przez nas działkowicze bronią pani Heleny. Twierdzą, że nikomu oprócz prezesa ta kapliczka nie przeszkadzała. Okazuje się, że prezes działek sam postępuje niezgodnie z regulaminem. Na swojej działce posiada ule, z których wylatujące pszczoły często żądlą działkowiczów.

- Regulamin wyraźnie mówi, że pasieki muszą być wyodrębnione z ogródków działkowych, a prezes w centrum działek ma pszczoły - mówi Tadeusz Drabik, działkowiec.

Pani Helena uważa, że prezes znęcą się nad nią psychicznie i zmusza ją do działania wbrew jej woli. Dlatego zawiadomiła policję.

- Przypuszczam, że doszło tutaj do złamania prawa. W grę wchodzi kilka przestępstw: szantaż, przemoc psychiczna. Nie wiadomo także czy nie naruszano tutaj prawa do wyznawania praktyk religijnych - informuje Paweł Międlar z policji w Rzeszowie.

Policjanci szukali prezesa, ale mężczyzna, który kilka minut wcześniej udzielał nam wywiadu, schował się na terenie działek. My o problemie poinformowaliśmy prezesa Podkarpackiego Zarządu Związku Działkowców. Na naszą prośbę zapoznał się on z uchwałą, która pozbawia panią Helenę użytkowania działki.

- Uchwałę będziemy rozpatrywać na prezydium. Przypuszczalnie uchylimy ją. Nie ma podstaw do zabrania jej działki, sprawa będzie załatwiona - zapewnił Jan Kut, prezes podkarpackiego zarządu polskiego związku działkowców.

Prezes Podkarpackiego Zarządu obiecał, że także kapliczka wróci na widoczne miejsce, jeżeli tylko działkowcy go o to poproszą. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)