Gwałt w domu dziecka?
17-letni Andrzej na cztery dni trafił do domu dziecka w Oławie. Chłopak twierdzi, że został skrępowany i zgwałcony przez trzech nastolatków. Musiał przejść trzy operacje. W domu dziecka nikt nie został ukarany.
Siedemnastoletniego Andrzeja od urodzenia wychowuje prababcia, pani Stanisława. Kiedy trzy lata temu kobieta zachorowała i trafiła do szpitala, na zaledwie cztery dni oddała prawnuka do domu dziecka w Oławie. Tych kilku dni Andrzej nie zapomni nigdy.
Jak twierdzi pani Stanisława, prawnuk z domu dziecka wrócił do domu poobijany, z rozdartymi ubraniami. Starsza pani nie spodziewała się jednak, że to jest dopiero początek kłopotów. Cały czas stan zdrowia Andrzeja pogarszał się. Dopiero po kilkunastu tygodniach Andrzej przyznał się do tego, co stało się podczas jego pobytu w domu dziecka.
- Wciągnęli mnie do pokoju i zgwałcili. Jeden zakrył mi usta, drugi wykręcił rękę, a trzeci wkładał mi coś twardego. Powiedziałem o tym pani dyrektor, ale nic - wspomina Andrzej.
- Krzyczy w nocy, by go nie bili. Jak wyszedł z domu dziecka, pytałam, co mu jest. Nie chciał mówić, twierdził, że go zabiją. Majtki chował, prał je, bał się - dodaje pani Stanisława.
- Subkultura więzienna została przeniesiona do domu dziecka. To jest przerażające. Jeśli mówimy o gwałcie, to mówimy, że jest tam hierarchia. To było scwelenie dziecka - mówi Łukasz Ługowski z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "KĄT".
Przerażona babcia nie zwlekała już dłużej. Natychmiast zawiozła prawnuka do lekarza. Niestety, Andrzej musiał przejść kilka operacji. - Przeszedł trzy operacje na kiszkę stolcową, bo mu poobrywali - opowiada pani Stanisława. Jak wynika ze wstępnego dochodzenia, gwałtu mogli dopuścić się trzej nastolatkowie.
Nadal jednak nie zostali ukarani i przebywają w domu dziecka. Dlaczego? By zakończyć sprawę i walczyć o odszkodowanie, potrzebna jest opinia biegłego sądowego.
Pani Stanisława i jej prawnuk czekają na nią już dwa lata. Próbowaliśmy porozmawiać z dyrektorką domu dziecka w Oławie. Jednak do czasu uzyskania opinii biegłego sądowego, dyrektorka nie chce zajmować stanowiska. Andrzej od tego tragicznego wydarzenia boi się wychodzić z domu. Ma indywidualne nauczanie. Dalej nie jest w stanie zapomnieć dramatu, jaki przeżył.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
(Telewizja Polsat)