Niebezpieczne perony
Groza na polskich peronach. Dworce kolejowe i stacje metra są śmiertelnie niebezpiecznym torem przeszkód dla niewidomych. Przekonał się o tym Jacek Zadrożny, który próbował wsiąść do pociągu na jednej ze stołecznych stacji. Mężczyzna omal nie zginął. W kilku miejscach złamał sobie nogę.
- Zrobiłem trochę za krótki krok i noga zjechała mi. Głową uderzyłem w podłogę przedsionka wagonu i tam już zostałem - wspomina Jacek Zadrożny, niewidomy.
26 czerwca tego roku, kilka minut po godzinie 13. Dworzec Kolejowy Warszawa -Śródmieście. Podjechał pociąg Kolei Mazowieckich. Niewidomy pan Jacek Zadrożny miał jechać do Radości. Niestety, do celu nie dotarł.
- Jest tam bardzo duża przerwa między krawędzią peronu a podłogą wagonu. Trzeba zrobić bardzo duży krok, to mi się nie udało. Wpadłem na szczęście do środka wagonu, a nie w przerwę między wagonem a peronem. Drzwi się zamknęły i pociąg odjechał. Tak dotarłem do Warszawy Wschodniej. Przyjechało pogotowie, sanitariusze próbowali wyciągnąć mnie z wagonu, okazało się to bardzo trudne z powodu tej samej przerwy między peronem a wagonem - opowiada pan Jacek. Mimo iż pan Jacek jest niewidomy, prowadzi jednak bardzo aktywny tryb życia. Zajmuje się ochroną praw osób niepełnosprawnych. Teraz na poważnie musi zająć się sobą, czeka go wielomiesięczna rehabilitacja.
- Najniższy kawałek kości łydki został złamany w kilku miejscach. W tej chwili jest tam śruba. Co drugi dzień przychodzi pielęgniarka zmieniać opatrunki, ponieważ mam dosyć duże rozcięcie i założone 14 szwów - mówi Jacek Zadrożny.
- Jest nam bardzo przykro, że do takiego wypadku doszło. Czujemy się za to odpowiedzialni. Tabor, który jest eksploatowany przez spółkę Koleje Mazowieckie w większości jest stary. Oczywiście jest on sukcesywnie modernizowany i przystosowywany również do osób niepełnosprawnych - zapewnia Dorota Nowakowska, rzecznik prasowy Kolei Mazowieckich.
Warszawskie dworce kolejowe dla niewidomych i słabowidzących to prawdziwy tor przeszkód. Jak bardzo są niebezpieczne, pokazał nam pan Jarosław Gniatkowski, który kilka lat temu stracił wzrok. To co dla widzących jest oczywiste, dla niewidomych może stanowić śmiertelne zagrożenie.
- Teraz już jesteśmy na peronie i tu się zaczyna gehenna. Nie ma żadnej możliwości wyczucia, gdzie znajduje się obszar niebezpieczny. Nie ma zaznaczonej strefy bezpieczeństwa. Dlaczego jej się nie oznacza dla osób niewidomych? Czy oni są w jakiś sposób gorsi? - pyta Jarosław Gniatkowski, niewidomy.
We wrześniu, prawie rok temu w warszawskim metrze niewidomy student dziennikarstwa miał bardzo poważny wypadek. Wiele wówczas mówiło się o zapewnieniu bezpieczeństwa osobom niepełnosprawnym. Dotyczy to nie tylko peronów metra, ale także peronów kolejowych. Zmian jak na razie nie widać, są umieszczone jedynie powierzchnie testowe. *
* skrót materiału
Reporter: Anna Jurek ajurek@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)