Odebrała dziecko Bułgarowi
Bicie, kopanie, krzyki i wyrywanie sobie zdezorientowanych dzieci. Tak wyglądała pierwsza próba odebrania dzieci, które porwał i wywiózł z Polski Todor Vasilev. Ich matce udało się wtedy odzyskać tylko 9-letnią Nikolettę. 21. sierpnia do siostry dołączył 7-letni Pawełek. Czy to koniec międzynarodowego skandalu z udziałem Polki i Bułgara?
Pani Barbara próbowała odzyskać dzieci już dwa miesiące temu. Ich ojciec Todor Vasilev wywiózł je bez zgody matki do Bułgarii. Udało się wtedy odebrać tylko Nikolettę. Sprawa stała się międzynarodowym skandalem.
- Pani Barnaś-Vasilev przez cały okres postępowania była przekonana, że wszystko da się załatwić drogą legalną. Nie sięgała do żadnych środków, które można by nazwać pozaprawnym - mówi Igor Dzialuk, wiceminister sprawiedliwości.
21 sierpnia Barbara Barnaś-Vasilev, odzyskała także syna. Cała akcja była tym razem starannie przygotowana. Todor Vasilev był kompletnie zaskoczony, kiedy zatrzymano go w salonie samochodowym, a dziecko w obecności psychologa i sędziego egzekutora przekazano matce.
- Wsiadłam z Pawłem do samochodu. Bardzo szybko odjechaliśmy. Przytuliłam go do siebie, chwilę jeszcze płakał. Tłumaczyłam mu, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie martwił - opowiada Barbara Barnaś-Vasilev, matka Nikoli i Pawła.
W Polsce na 7-letniego Pawełka czekała już cała rodzina. Najbardziej zniecierpliwiona była 9-letnia Nikoletta, która bardzo tęskniła za bratem.
- Kiedy wrócił, była już noc. Uściskał mnie najpierw, potem wszystkich. Babcia z radości płakała, że przyjechał - opowiada Nikoletta, córka Barbary Barnaś-Vasilew.
- Czuję się tutaj bardzo dobrze. Najbardziej brakowało mi siostry - dodaje Paweł, syn pani Barbary.
Skontaktowaliśmy się telefonicznie z ojcem Nikoletty i Pawła. Oto, co powiedział nam o całej sprawie.
- To jest międzypaństwowy schemat porywania dzieci. Wszyscy szukają winy we mnie, a wina jest w przekupnym bułgarskim sądzie, którego przekonała polska ambasada. Nie zamierzam przyjeżdżać do Polski. Zobaczymy, co zdecyduje sąd w Strasburgu - powiedział Todor Vasilev, ojciec Nikoletty i Pawła.
- Byłem jedyną osobą z organizacji ochrony praw dziecka, która się z nim spotkała. Podczas nieformalnej rozmowy, zdałem sobie sprawę, że będzie bardzo trudno zmienić jego stosunek do całej sprawy. Absolutnie nie chciał pomóc swojemu dziecku. Właściwie było oczywiste, że on chce pokazać swojej żonie, że się nie wycofa - twierdzi Hristo Monov, przewodniczący Organizacji Ochrony Praw Dziecka w Bułgarii.
Barbara Barnaś-Vasilev wierzy, że to już koniec jej koszmaru, chociaż przed nią jeszcze sprawa rozwodowa i ustalenie kontaktów dzieci z ojcem. Teraz matka Nikoletty i Pawła ma już tylko jeden cel.
- Powrót do normalnego życia. Pragnę tego z całego serca dla siebie i dzieci. Chcę jak najszybciej stworzyć im dom pełen ciepła, żeby zapomniały o tym - mówi Barbara Barnaś-Vasilev, matka Nikoletty i Pawła. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)