Polska: kraj niebezpiecznych dróg

Polska: kraj niebezpiecznych dróg

Norwegia to jeden z najbezpieczniejszych krajów dla kierowców. Wysokie mandaty, nowoczesne systemy oświetlenia, podgrzewane drogi, energochłonne bariery sprawiają, że co roku ginie tam zaledwie 250 osób. W Polsce prawie 5,5 tysiąca. Co zrobić, by w naszym kraju jeździło się bezpiecznie?

- Kary pieniężne są bardzo wysokie w Norwegii. Zdarzyło mi się zapłacić 3,5 tys. koron, czyli około 1700 zł za przekroczenie prędkości o 7 km - mówi Anna Kopycka, która studiuje w Norwegii.

Wysokość mandatów za zbyt szybką jazdę, to nie jedyny sposób Norwegów na zmniejszenie liczby ofiar na drogach. W Norwegii jeździ się wyjątkowo wolno - poza miastem - maksymalnie 80 km/h. Na autostradach - nieco więcej - maksymalnie 100 na godzinę.

Tu podgrzewa się nawet niektóre drogi, by nie zamarzały. Między innymi podgrzewany będzie też odkryty fragment nowo budowanej podziemnej trasy w Oslo.

To tylko niektóre metody zmniejszania liczby śmiertelnych wypadków w Norwegii. Największe efekty przynoszą nowe rozwiązania techniczne i organizacyjne.

- Ta droga jest wyposażona w najbardziej zaawansowane rozwiązania, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Wierzymy, że zastosowanie około pięciu rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo jest w stanie obniżyć liczbę ofiar śmiertelnych o 30 procent - twierdzi Elisabeth Stole z firmy "Saferoad" w Norwegii.

- W Norwegii i w Szwecji ginie około pięciu osób na 100 tysięcy mieszkańców. W Polsce i w innych krajach Europy Wschodniej jest to około piętnastu osób na 100 tysięcy, więc bardzo dużo możemy jeszcze zrobić w Polsce - dodaje Oddbjorn Nes, starszy inżynier w firmie "Vik Orsta" w Norwegii.

Tylko cztery kraje na świecie - oprócz Norwegi - Wielka Brytania, Szwecja i Holandia mają wyjątkowo niską liczbę wypadków śmiertelnych na drogach. Dlaczego na polskich drogach co roku ginie kilka tysięcy ludzi?

Od 1970 roku w Norwegii liczba wypadków śmiertelnych na drogach spadła o połowę. Ginie tu średnio co roku 250 osób. W Polsce - prawie pięć i pół tysiąca.

Norwegowie postawili przede wszystkim na walkę z najgroźniejszymi dla życia zderzeniami czołowymi i prędkością. Podczas uderzenia czołowego w drzewo przy prędkości 90-ciu kilometrów na godzinę, kierowca nie ma żadnych szans na przeżycie.

W Norwegii najwięcej kierowców i pieszych ginęło w zderzeniach czołowych i po wyrzuceniu samochodu z drogi na przeciwległy pas. Norwegowie zaczęli stawiać więc specjalne bariery rozdzielające pasy ruchu, a także elastyczne słupy latarni, które jak mówią - przestały zabijać. Nie są to zwykłe bariery, jak na większości dróg. Te nowoczesne pochłaniają energię uderzenia. To specjalna konstrukcja, której nie może przełamać samochód. Jednocześnie siła odrzutu od bariery jest na tyle mała, że samochód nie odbija się na przeciwległy pas.

- Wiele z tych rzeczy, które widzieliśmy w Norwegii już wprowadzamy u siebie. Najważniejsze to bezpieczne bariery rozdzielające drogi, nowoczesne oświetlenie, modernizacja nawierzchni - mówi Marcin Hadaj z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Pomysł na billboardy z dzieckiem przypominającym rodzicom o pasach bezpieczeństwa trafił w dziesiątkę. W Polsce bez pasów jeździ co piąty kierowca. W ciągu ostatnich 15 lat w wypadkach drogowych w Polsce zginęło prawie 100 tysięcy osób. Koszt tych tragedii to 300 miliardów złotych! *



* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)

(Telewizja Polsat)